piątek, 12 października 2012

Zabawa w chowanego, z której nie wszyscy mieli radochę

Mam w domu żartownisia. Niestety, żartowniś spowodował u mnie łzy z nerwów, albo może bardziej ze strachu. Umówiłam się z tatą w jednym z centrów handlowych ( w tym wypadku nazwa jest mocno przesadzona, ale tak jest). Weszłam z dziećmi do jednego ze sklepów. Wiki w wózku, Mati obok mnie i do niego właśnie powiedziałam, że tylko spojrzę na ocieplane spodnie dla siostrzyczki. Nic nie usłyszałam w odpowiedzi, więc spojrzałam w bok. Małego nie ma.Patrzę do tyłu.Też nie. To weszłam między regały, wołając go jednocześnie. Cisza.
No gdzie on jest do cholery?!
Ciśnienie czułam jak mi skacze i puls przyspiesza.
Poprosiłam pracownicę przy ladzie żeby zerknęła na Wiki. Pani widząc co się dzieje zgodziła się. Przebiegłam sprintem cały sklep. Nie ma go!
W tym czasie przyszedł tato i powiedział, żeby dać mu dzieci to pokaże im duże telewizory.
Ale Mateusza nie ma! - krzyknęłam zdenerwowana do taty.
I właśnie w tym momencie moje dziecko wyskoczyło radośnie właściwie to nawet nie wiem skąd.
Szarpnęłam go za ramię i wyprowadziłam ze sklepu. Nagadałam, a właściwie nawrzeszczałam, po czym szybko oddałam dziadkowi i wróciłam do sklepu.
Nie kupiłam już nic, stanęłam bezmyślnie i czekałam aż mi się uspokoi oddech, ale i tak  łzy mi poleciały.


5 komentarzy:

  1. No skądś to znam, niestety:( Zawału, udaru i palpitacji serca można dostać od takich zabaw:(((

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuje :( Mam nadzieję, że mały już Ci nie będzie wywijał takich numerów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie próbuję sobie wyobrazić sobie siebie w takiej sytuacji...

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj Asiu znam to Michaś mi kiedyś taki numer wywinął w Hosso na dole przy CCC, bylam z mama mlodemu buty mierzylam odwrocilam sie na chwilke po drugiego buta i mi uciekl, az ekspedientki wszystkie go szukaly a on w jednym bucie biegal w ta i z powrotem przed sklepem... to byl jedyny i ostatni raz z taka akcja i mam nadzieje ze wiecej jej nie przezyje...
    Pozdrawiam Ewelina (Runka)

    OdpowiedzUsuń

Zawsze chętnie przeczytamy co mają do napisania inne mamy :) Zapraszamy do komentowania