- Tato, mozesz przynieść mi trochę żółtego sera? - poprosił Młody
Tatuś przyniósł.
- Ja też ciem - zawołała Młoda.
Dostali oboje po kawałku.
Nawet się cieszyłam, że zjedzą, bo generalnie to do żółtego sera mają podejście obojętne.
Moja radość była przedwczesna, bo po kilku minutach ser w drobniutkich kawałkach znalazł sie na podłodze.
- Pozbierajcie proszę ser? - grzecznie poprosiłam towarzystwo.
- Nie - usłyszałam od córki
- To nie ja - usłyszałam od syna.
Po 5 minutach wyłączyłam telewizor, na którym "leciały" bajki.
- Posprzątacie, włączę - zapowiedziałam.
Przejęli się?
Wiki w ogóle.
Mati zaczał prosić, żeby włączyć, a on posprzata jak włączę.
Negocjator, cholera jasna. Oczywiście nie włączyłam, a oni nie posprzatali.
Sama zmiękłam po 40 kolejnych minutach jak na skarpetkach roznosili ser po całej podłodze.
Wiem, powinnam byc konsekwentna. Nie byłam.
Telewizora tego dnia nie włączyłam już, mimo kilkunastu minut proszenia, błagania i łez młodego, że nie będzie wiedział co w bajce się działo.
Ależ będzie wiadomo, bo bajki powtarzają.
Zabrakło Mateuszowi argumentów, więc się uspokoił.
Wiktorię całe zajście w ogóle nie obeszło, bo przekładała sobie książki na półce.
Było dopiero około 17:00, więc co robić do tej 19:30 czy 20:00?
Jak wspomniałam Wiki przekładała ksiązki na półce, później kolorowanki układała. Mateusz chwilę pobawił się samochodami, aż w końcu...
...oboje złapali za kurzące się w kącie lego.
Przez półtora godziny budowali, trochę kłótni było jak Wiki "pomagała" bratu gubiąc drobne części, ale generalnie szybko dochodzili do porozumienia.
Po skończonej zabawie zaskoczyli mnie. Oboje. Pozytywnie.
Posprzątali klocki do pudełek. Sami, bez proszenia.
Mati z rozpędu pozbierał nawet wszystkie samochody do przeznaczonego dla nich miejsca.
I tak sobie siedzę i dumam.
Mieli karę czy jej nie mieli?
Popełniłam błąd czy nie zbierając za nich ten ser ?
Coś im jednak całe wydarzenie dało do myślenia skoro tak grzecznie na wieczór po sobie posprzątali.
bylas konsekwentna,bo tv nie wlaczylas :)
OdpowiedzUsuńu mas jest tzk,ze jak nie posprzataja to ja tego nie ruszam,lezy do dnia nastepnego :P
Rzeczywiście, nie włączyłam TV, a powinnam raczej nie posprzątać i tu własnie szlag trafił moja konsekwencję.
UsuńA musiała być kara? Myślę, że konsekwencja tu zupełnie wystarczy. Z drugiej strony czy ta sytuacja kogokolwiek czegokolwiek nauczyła? Trochę tak. Ty zrozumiałaś, że dzieci są sprytne i byle karą ich nie utemperujesz. One zrozumiały, że można negocjować, ale każdy "zły uczynek" ma swoje konsekwencje - to znaczy wkurza mamusię, a ona gdy wkurzona też robi innym na złość. Trochę uczenie wendetty na zasadzie Ty mi zrobiłeś źle, to ja też Ci zrobię źle. Historia oceni, jaki to ma wpływ na ich zachowanie ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe spostrzeżenie. nigdy bym w swoim zachowaniu nie dopatrywała się złośliwości, bo i nie taki był mój zamysł, jednak patrząc na całe zajście, że się tak wyrażę, Twoimi oczami, to faktycznie złosliwością powiało. Jak to mówią człowiek całe życie się uczy :)
UsuńMoja droga byłaś konsekwentna, telewizji nie wlaczylas.Powiem Ci , że moja córka to też straszny uparciuch i miałam mnóstwo podobnych sytuacji, którą opisalas w poscie.Zazwyczaj też sprzatalam bo nie mogłam patrzeć na bałagan.Mogłam sobie wymyślać najróżniejsze kary a dziecie jak mi się uparlo to nic ją nie ruszalo.Teraz ma już 16 lat , więc i kary inne i widzę że bardzej skutkuja niż te w dzieciństwie.No , ale to już nastolatka, więc może bardziej jej na czymś zależy:)
OdpowiedzUsuńBrak konsekwencji. sama pozbierałam ser. Z telewizją faktycznie, nie włączyłam. Cóż, mając dzieci człowiek cały czas uczy się, ucząc je, jak postępować żeby było dobrze. dla obu stron.
UsuńJa gdy już się wkurzam, mówię dziecku " ok sama sobie posprzątam, ale ty będziesz ponosił konsekwencje i tu np nieoglądanie tv przez 2 dni:-p". Nie zawsze działa, no ale nie raz sie udaje:-p
OdpowiedzUsuńI jestes konsekwentna? Szczerze mówiąc mi by nawet przez myśl nie przeszło dwa dni bez telewizora. Pół godziny, czy tak jak w tym przypadku do wieczora to tak, ale dłużej...
UsuńDzieciaki stwierdziły, że jak nie posprzątają, to kara na bajki się przedłuży. Poza tym, wolały, żeby to wyszło z ich inicjatywy, wtedy nie musiałyby przyznać się do błędu. Sama miałam kiedyś taki sposób myślenia :P
OdpowiedzUsuń