wtorek, 3 marca 2015
Twoje dziecko to wysoki czy niski poziom?
Zaczęło się. Nabory do szkół i przedszkoli. Na forach i grupach zaczynają się pytania o opinie na temat przedszkoli i szkół.
Okazuje się, że najbliższe przedszkole jest be, a szkoła, której rejonem dziecko przynależy ma niski poziom.
Że co? Moje dziecko ma iść do tego gorszego przedszkola? Albo do szkoły z niskim poziomem?
Nie, nie, musi iść koniecznie tam gdzie jest najlepiej.
Stój! Zastanów się!
Mój starszy synek skończył 6 lat. Pod wpływem emocji i ja poszłam do tej, rzekomo lepszej szkoły. Zapytałam o warunki przyjęcia, wzięłam stosowne wnioski z postanowieniem, że zapiszę do tej właśnie.
A potem włączyłam myślenie.
Weszłam na stronę owej szkoły i zobaczyłam, że pierwszoklasiści raz w tygodniu, każda z klas kończy lekcje o...15:20, raz-dwa razy w tygodniu o 14:25, podczas gdy szkoła z rejonu ma zajęcia najpóźniej do 13:30 i dotyczy to jednego dnia w tygodniu.
W naszej (rejonowej) szkole są zajęcia pozalekcyjne sportowe, teatrzyk, grupa taneczna (nie wiem jak teraz, ale za moich czasów wszyscy zazdrościliśmy tego zespołu tej szkole), zajęcia wyrównujące poziom, kółka językowe, koło szachowe itp.
Tamta również może się poszczycić rożnymi kółkami zainteresowań.
Porównałam sobie wyniki z ostatniej olimpiady z języka polskiego i okazało się, że dzieci z naszej szkoły bardzo wysoko z wynikami, wyżej niż dzieci z porównywanej szkoły.
Ostatnia olimpiada matematyczna? Naszych nie widziałam, ale całkiem wysoko dziecko z innej szkoły mającej również opinie że niski poziom. a jednak dziecko wzięło udział w olimpiadzie, no jakim cudem?
Do czego zmierzam? Do tego, żeby nie dać się zwariować.
To nie szkoła decyduje o tym jak zdolne i chętne do nauki jest nasze dziecko. O tym decyduje przede wszystkim ono same, nauczyciel i my, rodzice.
Czy musi mieć te najwyższe oceny?
Spójrz na siebie i swoje dokonania, to gdzie teraz jesteś i obróć się wstecz.
Jak bardzo oceny z podstawówki wpłynęły na Twoje życie?
Po co posyłać dziecko tam gdzie pchają się wszyscy, kiedy spokojnie z boku, może iść swoim krokiem, a nie usilnie gonić za innymi.
Nie fundujmy dzieciom wyścigu szczurów w wieku lat 6.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witam
OdpowiedzUsuńPani Asiu-trafiłam tu z przypadku:), ale w odpowiednim czasie. W tym momencie bardzo potrzebny był mi tekst sprowadzający mnie na ziemię. Jestem mamą przyszłej pierwszoklasisitki i jako rodzic dałam się zwariować przy wyborze szkoły. Bardzo dziękuję za ten wpis:). Pozdrawiam zdrowo-rozsądkowo:)
Cieszę się, że post się przydał. Pozdrawiam. :)
UsuńCo prawda rodzicem nie jestem, ale chociażby przedwczoraj uczestniczyłam w rozmowie o tej tematyce :) I zgadzam się - szkoła nie decyduje jakim uczniem/jakim dzieckiem stanie się nasz potomek - lecz to jak podejdą do niego nauczyciele i rodzice, no i jakie podejście do szkolnych obowiązków będzie miał on sam :) Dobra szkoła może pomóc, ale może też zaszkodzić, zwłaszcza, jeśli przyjmuje ponad stan (co się zdarza, bo przecież tyle chętnych...), klasy są liczne, a nauczyciele wyczerpani. Zdrowy rozsądek jest świetnym lekarstwem ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, zdrowy rozsądek powinien być zachowany :)
Usuń