Zainspirowana pewnymi komentarzami pod pewnym postem na pewnym blogu, post poczyniam.
Nie wiedzieć czemu, jak ktoś zasobniejszy w finanse, zafunduje dziecku zabawkę w granicach kilkuset złotych i jeszcze upubliczni ów zakup, to w ludziach zaczyna budzić się zazdrość i wredność przeokrutna.
Nie chę tu rzucac nazewnictwem bloga, którego autorka pokazała ów prezent, a że blog dość popularny, to pewnie całkiem spora grupa osób skojarzy.
Niestety tak to juz jest, że ktoś ma więcej, inny mniej. Po prostu sprawiedliwość w tym temacie nie istnieje. Nie jestem pewna czy istnieje w jakimkolwiek.
W okresie świątecznym, a właściwie przedświątecznym, nasze pieniądze maleją w tempie zastraszającym, a potrzeby rosną.
Ale o tym pisać nie będę. Chcę napisać o konkretnej potrzebie pod choinkę, a mianowicie o prezencie dla dziecka.
Niejednokrotnie rozmawiałam ze znajomymi mamami, że dziecko to czy tamto chciałoby pod choinkę dostać, ale koszt zabawki stawia rodziców na baczność i często jest tak,że albo zapożyczają się by dziecku swojemu radość sprawić albo kupują dziecku to na co ich stać, a co niekoniecznie latorośl zadowala.
Znalazłam sposób aby sobie włosów z głowy nie rwać skąd pieniądze na prezenty wziąć. Dla mnie większym dylematem jest raczej wybór prezentu. W tym roku moje starsze dziecko, co i rusz zmienia zdanie w temacie prezentu. Nie dalej jak we wczorajszym poście napisałam, że dziecko się zdecydowało już na zabawkę. Dziś już chce inną. Także temat pozostaje na razie otwarty (oczywiście w grę wchodzi inny pojazd).
Cóż zatem czynić mozna by problem sfinansowania zabawki problemem być przestał?
Wystarczy 25 grudnia wrzucić do dziecięcej skarbonki złotówkę.
Zajrzyj teraz do portfela i pomyśl czy złotówka w tej chwili z niego wyjęta spowodowała by wielkie spustoszenie?
26 grudnia trzeba zrobić to samo.
Oczywiście i 27 grudnia też.
W skarbonce jest już 3 zł.
W kolejne dni również.
31 grudnia wkładając złotówkę, stan skarbonkowego konta zwiększa się do 7 zł.
A ile pieniędzy będzie 15 grudnia następnego roku?
Czy za nazbieraną, po złotówce dziennie, kwotę można dzieku kupic fajny prezent? Za 355 zł na pewno.
A wyobraź zobie, że odkładasz 1,5 zł czy 2 zł.
Czy w danym miesiącu bardzo nadwyręża to Twój budżet?
Nawet 50 gr dziennie daje w skali roku około 180,00 zł. Też można coś fajnego dzieciakowi zafundować.
Wystarczy czasem kupić tańszy jogurt, dwa plasterki mniej wędliny, czy inny rodzaj herbaty czy papierosów. Poszukać promocji mięsa czy serów czy czegokolwiek i z zaoszczędzonych w ten sposób pieniędzy złotówkę "odpalić " maluchowi.
Za tak niewiele można tak wiele, a radość dziecka - bezcenna.
zdjęcie ze strony katalog monet |
prosta rzecz ale do głowy nie przyszła, bo odkładać by się chciało od razu wielkie kwoty a tu proszę, proszę.. :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie, myśląc o odkładaniu myślimy od razu ile to trzeba się wyrzec, a tak, złotówka dziennie to tak naprawdę czasami odmowa sobie czy nawet dziecku jakiegos drobiazgu.
UsuńPodpisuję sie pod tym rękai i nogami. A żeby drobniaki potem nie przyprawiły o ból głowy, co miesiąc można uzbieraną kwotę zamienić na grubsze.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej. I na konto oszczędnościowe. Osobiście wole jednak te drobne, bo otwieramy skarbonkę dopiero na prezenty. U nas to jeszcze Dzień Dziecka jest w ten sposób finansowany.
UsuńJa korzystam z tego pomysłu już od jakiegoś czasu. Potem drobiazgi wymieniam w sklepie na banknoty i chowam. Wyjmuję dopiero przed Świętami :)
OdpowiedzUsuńGratuluję dyscypliny. U mnie z tym gorzej, dlatego wersja w skarbonce najlepiej się sprawdza.
UsuńMożna zawsze iść do pracy
OdpowiedzUsuńMożna tez jeszcze raz przeczytać post. Najlepiej ze zrozumieniem. To nie praca lub jej brak jest tematem.
Usuńchetnie bezrobotna mama poszlaby do pracy oczywiscie legal ,, to odpowiedz do anonimowy .pomysl super
OdpowiedzUsuńPomysł polecam, bo świetnie się sprawdza.
UsuńNo i chyba zacznę stosować od jutra:)))
OdpowiedzUsuńNatrudniej zacząć, a potem człowiek tak się przyzwyczaja, że jak do skarbonki nie wrzuci to ma się wrażenie, że jakiegos rachunku się nie zapłaciło albo raty :)
UsuńWystarczy chcieć.....
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, ale za chęcią niech w parze idą czyny, a potem miłe zaskoczenie, że aż tyle do dyspozycji.
UsuńNaprawdę fajny pomysł. Chyba też zacznę tak robić:)
OdpowiedzUsuńPolecam,
UsuńDobry pomysł :-)
OdpowiedzUsuńZawsze rozsądnie rozporządzałam pieniędzmi, ale odkąd zostałam mamą (w dodatku samotną), szukam różnych sposobów, by uporządkować domowy budżet.
OdpowiedzUsuńI też podobny sposób mam, by koniec końców uzbierać na coś fajnego dla mojego dziecka :)
Moja córa wchodzi w wiek, że chce wszystko. Gdziekolwiek się obejrzy tam reklamy zabawek i wszystko chce, nawet sztuczne pająki - bleeeee:) Zdanie zmienia co dwie sekundy. Tak więc pod choinkę dostanie standardowo książeczkę. W ciągu roku dostaje tyle zabawek że ma ich w nadmiarze. Co do skarbonki córy, raz w tygodniu wrzucamy tam 20 funciaków. Tyle dostaje się od Państwa na dziecko bez względu jakie się ma zarobki. Stwierdziłam , że skoro dostaje córa to niech córa ma:)
OdpowiedzUsuńNikt nie zagląda nikomu w wyciągi. Są ludzie, którzy dobrze gospodarują swoimi pieniędzmi i stać ich na droższe zakupy. Są też tacy, którzy kupują drogo, ale potem mają problemy z innymi płatnościami, o czym nie mówią.
OdpowiedzUsuńDlaczego wogóle warto korzystać z usług doradcy finansowego? Ich rola w społeczeństwie jest absolutnie niedoceniona. Wartość edukacji finansowej rośnie wraz z każdą ich opinią czy usługą. Zobacz https://biurokredytowe.warszawa.pl/
OdpowiedzUsuńNasza piękna waluta z pewnością ma moc. Jest silna i niestety, zabijana przez nierząd. Dlatego jak ktoś będzie starał się brać kredyty gotówkowe online to może być problem.
OdpowiedzUsuńZłotówka wytraci moc już niebawem. Jedna z ostatnich nocy i jeden z ostatnich dni przez faktem dokonanym. Covid ją dobije..
OdpowiedzUsuń