niedziela, 23 marca 2014

Schodami do góry.

Dziś zaproszenie na laryngologię.
W wersji pierwotnej z synem miał iść tata, ale skończyło sie jak zwykle. Poszłam ja.
Dzieć niegorączkuje od kilku dni, katar i kaszel jednak trzymają się go całkiem mocno.
Wątpiłam czy cokolwiek z tej wizyty będzie.
Jednak poszliśmy.
W szpitalu mówię do dzicka, że idziemy do windy, jednak syn mój postanowił mnie zaskoczyć i oświadczył, że on chce po schodach.
- Ale to szóste piętro - usiłowałam mu uświadomić, że to dość wysoko.
- Dobrze, będę liczył piętra.
Cóż Młodemu mogłam odpowiedzieć?
Najwyraźniej doszedł do wniosku, że matka liczyć nie umiel, dlatego windą chce jechać, bo ta przecież bez liczenia sama się na odpowiednim piętrze zatrzyma.
- No to idziemy - rzekłam z uśmiechem do dziecka i ruszyliśmy dziarsko schodami do góry.
Zaczęliśmy sapać w okolicach piętra IV, ale mimo tego w całkiem dobrej kondycji dotarliśmy do piętra VI.

Niestety wysiłek spowodował, że Mati się rozkaszlał, więc "pani za ladą" rzuciła na nas spojrzenie typu "a po co kaszlące dziecko kobieto tu przyprowadziłaś."

Kaszlące, nie kaszlące, termin umówiony, więc sie stawiliśmy, bo u Mateusza kaszel również z alergią może być związany.

Pańcia, niekoniecznie zadowolona, lekarza wezwała, komunikując jednocześnie, że kaszle.

Lekarz dziecka nie zbadał, tylko słysząc, że tydzień temu gorączkował, odprawił nas z kwitkiem.
Poinformał jedynie, że od infekcji musi minąć dwa tygodnie.

Wolne żarty. już nie pamietam kiedy mój syn był zdrowy przez całe dwa tygodnie.

Także jutro dzwonię i umawiam kolejny, siódmy już termin.
Pozostaje mieć nadzieję, że coraz ładniejsza pogoda będzie sprzyjać zdrowiu.



środa, 19 marca 2014

Naiwna ja

W tym miesiącu Mati miał mieć zabieg..
Wróć.
Dwa zabiegi.
Naiwnie sądziłam, że w końcu pozbędzie się tego trzeciego migdała.
4 marca zabieg się nie odbył, bo Młody na antybiotyku.
Na laryngologii dość szybko ustalono termin kolejny co pozytywnie mnie zaskoczyło.
I co?
Termin się zbliża (23 marca ma badania, 24 ewentualnie zabieg), a Mati od wczoraj gorączkuje.
No szlag by to.
Czyżby miałby nam minąć kolejny, szósty z kolei termin wycięcia migdałka, który był na tyle bezczelny, że przerósł?
Ilość chorób w tym roku szkolnym bije u Młodego wszelkie rekordy. Tydzień w przedszkolu, dwa tygodnie w domu, bo dostaje antybiotyk, a jak wszem i wobec wiadomo antybiotyk obniża odporność, Wskazane zatem jest, żeby od razu między rozbrykane dzieci nie szedł, bo przecież morze zarazków i bakterii czyha na organizm.
Odczekujemy swoje, a i tak po tygodniu mamy powtórkę z rozrywki.

Ręce i cycki opadają mi z bezsilności.

Młody jest w trakcie kuracji Ribomunylem, ale póki co brak pozytywnej reakcji organizmu.

Jakieś rady i pomysły mile widziane.

sobota, 15 marca 2014

Pierwszy tydzień

Przechodziłam obok pierdyliard razy. Czemu akurat tego dnia weszłam? Nie wiem. Spytałam o możliwość stażu i dowiedziałam się, że kilka dni wcześniej zostały złożone papiery do PUP.

Pobiegłam do wspomnianego urzędu i do pani za biurkiem, od której usłyszałam, że wniosek jeszcze nie był rozpatrzony i że przydziału jeszcze nie ma.
To ja chcę! Ja chcę!
Zapisała kobiecina moje nazwisko.
Dostałam skierowanie.
Urząd pracy wysłał trzy stażystki i niestety nie udało mi się tam gdzie chciałam,  do księgowości, ale w innym dziale.

Mam za sobą pierwszy tydzień pracy.
Godziny idealne, bo od 7:00 do 15:00.

Wrażenia?
Odzwyczaiłam się, więc muszę ponownie wpaść w rytm 8-godzinnego czasu pracy.
A pracy pod dostatkiem,  a nawet jeszcze więcej.

Pracuję dopiero 5 dni, a już chciałabym wszystko wiedzieć, bo nie lubię pytać. Mam wtedy wrażenie, że mało inteligentna jestem, pytając dwa razy o to samo. Wiem, głupie wrażenie, ale tak mam.
Założyłam zeszyt, gdzie wszystko zapisuję co do mnie się mówi, nawet jak dla przyuczającego mnie jest to śmieszne, że piszę np. " i w to klikam", to dla mnie jest to ogromna pomoc i przede wszystkim ograniczenie do minimum pytań.

Czwartego dnia usłyszałam, że naprawdę świetnie sobie radzę.

Piątego dnia dostałam z PUP zawiadomienie oprzyznaniu stypendium stażowego. Oczywiście kwota nie zwala z nóg.
Perspektywa pracy?
Może na umowę o zastępstwo lub umowa zlecenie. Innych podobno w budżetówce nie przewidują.
Czas pokaże.

Wyszłam do ludzi. I to najważniejsze.
Powoli się ogarnę.
Powoli przeorganizuję.



czwartek, 6 marca 2014

Cegły zmagania z modą.

Lata świetlne temu byłam szczupła i wiotka. No dobra, byłam szczuplejsza. Wiotkość pozostaje sprawą dyskusyjną.
Był nawet okres kiedy moja figurę porównywano do klepsydry, uznawanej za ideał kobiecej figury. Oczywiscie nie pamietam kto ów kształt uznał za idealny, ale na pewno mówił o tym Gok Wan, w którymś ze swoich programów, a może nawet i we wszystkich.

Zresztą przy szczupłej sylwetce, to jakikolwiek kształt wygląda dobrze. A jak się przytyje to właśnie nadmierne kilogramy ukazują naszą prawdziwą sylwetkę, a własciwie pozwalają przypisać jej jakiś kształt.

Mnie przypadła w udziale niestety "Cegła"


  • szerokie ramiona
  • brak talii
  • średni brzuch
  • płaska pupa
  • masywne uda
  • masywne łydki

Czy ktoś podglądał mnie w łazience?


Poczytałam sobie trochę na ceglasty temat, by mi się trochę w głowie rozjaśniło, by się zainspirować i może wreszcie będę wiedziała co zrobić, żeby wygladać dobrze, a nie tylko jakoś.

Na poniedziałek muszę mieć spodnie inne niż dżinsy czy dresowe.

Uzbrojona w wiedzę teoretyczną wyruszyłam na miasto w nadziei na znalezienie czegoś co z chęcią na swój ceglasty zadek założę.

Niestety, miasto moje, mimo, że nie składa się z trzech sklepów , na pewno charakteryzuje się trzema modelami spodni: rurki, legginsy (czy to spodnie?) oraz spodnie na kant.

Obeszłam wszystkie sklepy, w których miałam nadzieję znaleźć coś, co powinno mi pasować i do figury i do samopoczucia, bo nie wyobrażam sobie kupić i nosić coś, w czym źle bym sie czuła,

Po 3 godzinach wróciłam do domu wściekła, bo znalazłam jedno wielkie "NIC". M. zdziwił się, że jak to nic nie kupiłam, przecież w każdym sklepie są spodnie.
A owszem - burknęłam - ale nie dla mnie.

Niestety nie mam szczupłych nóg, na których każde spodnie dobrze leżą.