czwartek, 22 września 2011

Połowiczny sukces

Dzisiaj byłam w żłobku dowiedzieć się czy się przypadkiem jakieś miejsce nie zwolniło. Im bliżej budynku owego żłobka tym bardziej byłam poddenerwowana. Szczerze mówiąc nie nastawiałam się na dobre wieści. a tu...NIESPODZIANKA! Pani dyrektor oznajmiła mi, że zwolniło się jedno miejsce i może przyjąć...Mateusza!
Przyznam szczerze, że z lekka informacja mnie oszołomiła, bo po pierwsze nie spodziewałam się, że jakieś miejsce się zwolni, a tym bardziej, że to Mateusz się dostanie. Przecież jak składałam papiery, to panie poinformowały mnie, że Wiktoria ma szanse aby się dostać w 99%. A tu bulba. Także od 1 października Mati wędruje do żłobka. I tym samym jeden problem z głowy, ale i tak się nakręcam. a co by nie? Czy i jak długo będzie płakał? Czy nowo nabyte sygnalizowanie potrzeb fizjologicznych się utrzyma, czy niekoniecznie? Jak będzie jadł? A czy często będzie chorował? I tak sobie zadaje pytanie za pytaniem, na które nikt mi na tą chwilę odpowiedzi na pewno nie udzieli, ale za to nadal mam o czym myśleć.
Kończy mi się również macierzyński. Dokładnie jutro, 23 września. Byłam już w pracy i dowiedziałam się od kierownika, że mam wykorzystać przysługujący mi urlop, ale mimo wszystko 26 września, na jeden dzień mam się stawić do pracy. No to się stawię, tylko za bardzo nie wiem po co, bo nikt mi tego nie wytłumaczył. Może jest to związane z faktem, że dziewczyna, która mnie zastępuje ma umowę na zastępstwo? Nie mam pojęcia. ale idę. Rodzinę postawiłam do pionu i M. zajmie się Mateuszem, a babcia Wiktorią. Oczywiście babcia nie musiała skomentować fakt mojego pójścia na jeden dzień do pracy: może chcą cię zwolnić? Cholera, niby powodu nie mają (poza tym, że ośmieliłam się zajść w ciążę i dziecko urodzić), więc słowa mamy ziarenko niepokoju zasiały. I znowu się denerwuję!
Urlopu mam niemało, bo 34 dni wraz z zaległym z zeszłego roku, czyli do pracy miałabym wrócić w okolicach 15 listopada! Także z małą jeszcze w domu pobędę, a w razie jak się ona do żłobka, do czasu mojego powrotu do pracy nie dostanie, to zajmie się nią babcia. Także ten problem tez zostanie rozwiązany (choć wolałabym dać ją do żłobka, bo dużo dobrych opinii o nim słyszałam). Tak czy siak jestem w połowie spokojniejsza, mam nadzieję, że w poniedziałek uspokoję się co do mojej bytności w pracy i mamy krakanie nie okaże się prorocze.

6 komentarzy:

  1. bedzie dobrze- a martwic się i tak bedziesz, czy zostaniesz w domu, czy tez pójdziesz do pracy- kazda mama tak ma :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym się nie stawiała tylko wniosek o urlop napisała i cześć od 26 - najwyżej jeden dzien urlopu będziesz w pracy - chyba, że na 3/4 etatu, bo nie chcąc cię straszyć - mogą ci wręczyć "pożegnanie". Jak wrócisz na niepełny etat - nawet na jeden dzień - to nie mogą, ale jak wrócisz tylko na jeden dzień normalnie to nic cię nie chroni...

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć wiemy że w naszej kochanej Polsce wszytsko jest możliwe to nie zamartwiaj się-głowa do góry :-) będzie ok!! Myślę, że to normalne, iż każda mama obawia się czy po macierzyńskim będzie mogła bezpiecznie wrócić do pracy! powodzenia!!

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnie że macie miejsce w żłóbku, w kwestiach prawnych nie poradzę

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziwne, po co miałabyś iść na jeden dzień? Zadzwoń do jakiejś zaufanej kadrowej albo może do inspekcji pracy i zapytaj jaki tu kruczek prawny jest? Najwyżej napiszesz podanie o urlop od 26 i mogą ci skoczyć! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. super, że udało Wam się dostać to miejsce w żłobku :) przynajmniej masz głowę spokojniejszą o jedną kwestię.

    OdpowiedzUsuń

Zawsze chętnie przeczytamy co mają do napisania inne mamy :) Zapraszamy do komentowania