czwartek, 7 kwietnia 2011

Żłobkowy horror

Zaczęło się. Myślenie o żłobku zarówno dla starszego, jak i młodszego dziecka, które przecież się jeszcze nie urodziło. Jednak w naszym kraju lepiej zacząć myśleć przed urodzeniem, bo potem... możemy obudzić się z ręką w nocniku. Co w praktyce oznacza - brak miejsca dla malucha. I co wtedy? No własnie, co?
Mam pracę, którą lubię, w której nie narzekam specjalnie na zarobki i muszę do niej wrócić, bo nie mogę z  tyłkiem siedzieć w domu i patrzeć jak rozwija się moje dziecko. Dlaczego? Ano dlatego, że mnie na to nie stać. Finansowo mnie nie stać. Nie pójdę też na wychowawczy aby otrzymać jałmużnę w wysokości  czterystu kilku złotych, bo mamy za wysokie dochody i się nie łapię. Także wracać do roboty trzeba, choćby nie wiem jak chciało się z dzieckiem zostać w domu.
Tyle, że w Polsce łatwo być nie może. Wymyśliłam sobie żłobek dla dzieci! O naiwności ! Miasto, w którym mieszkam liczy sobie około 50 tysięcy mieszkańców. A żłobków mamy? Aż jedną sztukę. I jak dzieci mają się do tego żłobka dostać. No nic, tylko jakimś cudem. Cud zwany znajomościami. Tyle, że ja takowych nie posiadam. Nie, żebym nie miała znajomych. Ależ oczywiście, że ich mam. Niestety, nie zasiadają na potrzebnych mi w tej chwili stołkach.
Ruszyłam szare komórki i podzwoniłam jednak po tych znajomych. Przecież znajomi też mają znajomych i może zdarzy się ten cud?
Szczerze mówiąc chore to jest. Przebudowują u nas stadion. Koszt przebudowy? Bagatela. "tylko" 34 mln zł. A koszt przebudowy żłobka? 2,5 mln złotych, ale miasto na nie nie stać. Dodam jeszcze, ze dofinansowanie z Unii przebudowy stadionu to 13,3 mln złotych. A reszta to skąd?
Szczerze mówiąc to nawet nie zamierzam wgryzać się w temat, bo tak czy siak przebudowa żłobka planowana nie jest, własnie ze względu na koszty. Szlag człowieka trafia.
Jak maluchy się nie dostaną, to pozostaje żłobek prywatny. Koszt to około 600,00 na jedno dziecko. Za Dwoje? Wiadomo, bo łatwo policzyć. Po opłaceniu wynajmowanego mieszkania i żłobka to nam, dorosłym, pozostanie wsadzić zęby w ścianę. Bo dzieci będą miały co i gdzie jeść. Ale czy to własnie o to chodzi w polskiej polityce prorodzinnej? I czy w ogóle o takiej polityce państwa w ogóle można mówić? Nie sądzę.

1 komentarz:

  1. u nas tez takie cyrki z przedszkolami i zlobkami ...dlatego Marka juz zapisalam w 3 miejscach...:)

    OdpowiedzUsuń

Zawsze chętnie przeczytamy co mają do napisania inne mamy :) Zapraszamy do komentowania