niedziela, 1 maja 2011

Wiktoria

Trochę  mnie nie było, ale już jestem. Przybył nam nowy członek rodziny, a raczej członkini. Ma na imię Wiktoria i urodziła się w wielką sobotę wieczorem o 21:17.
Przybywając tego dnia do szpitala, w granicach godziny 16:00 postanowiłam być dzielna i na pytanie lekarza, czy chcę spróbować urodzić siłami natury, odpowiedziałam twierdząco. Mniej więcej o godzinie 20:30 zmieniłam zdanie. W końcu tylko krowa nie zmienia poglądów. Lekarz dyżurny wydawał się średnio zadowolony, że jednak cesarka będzie.
Trafiłam na stół. Uff, jaka ulga, że te cholerne skurcze minęły. O 21;17 wyjęli małą, z lekka dało mi do myślenia, że jest cicho. Zabrali małą nie pokazując mi jej. Przynieśli po kilku lub kilkunastu minutach, taką bladziutką. Na moje pytanie czy wszystko w porządku usłyszałam, że już tak. Wikunia trafiła do inkubatora, gdzie dostała tlen. Przy urodzeniu dostała 5 punktów w skali Apgar, a w 10 minucie wyrównała do 10.
Ja zaś trafiłam do sali pooperacyjnej. Jako, ze byłam znieczulona, więc musiały się mna zająć położne. I zajęły się bardzo profesjonalnie. Oczywiście, mimo ograniczonego pola widzenie (przecież nie można podnieść nawet głowy przez kilka godzin) z ciekawością obserwowałam co one robią.. w pewnej chwili zobaczyłam, że jedna z położnych trzyma coś ogromnego, jasnego. Jakieś dwie sekundy zajęło mi zrozumienie co to jest. Aby się upewnić zapytałam czy to moje cielsko, a raczej jego kawałek, bo raptem zobaczyłam swoje prawe udo. położna parsknęła śmiechem i niestety potwierdziła, że się nie mylę. Czeka mnie zatem sporo pracy nad sobą.
Wikunię zobaczyłam o 6:00 dnia następnego i od tamtej chwili miałam ją cały czas przy sobie. Lekarze neonatolodzy, którzy codziennie badali małą, po kolei stwierdzali, ze wszystko jest w porządku. Jednak dopiero ostatnia doktor nazwała sprawę po imieniu. okazało się, że wiki urodziła się w bardzo ciężkim stanie, w tzw. zamartwicy okołoporodowej. Jak to usłyszałam to mi się włos na głowie zjeżył. Lekarka dodała, ze wszystko wygląda na to, że jest zdrowa, ale na wszelki wypadek dostaniemy skierowanie do poradni neonatologicznej na kontrolę.
Mam nadzieję, że wszystko jest i pozostanie w porządku i malutka jest zdrowa. Teraz dom jest jej podporządkowany, a ona tylko je, śpi i się wypróżnia, a także od czasu do czasu popłacze. Dla wzmocnienia płuc.

5 komentarzy:

  1. śliczną Masz córcie:)buziaki dla Was:***

    OdpowiedzUsuń
  2. Asiu, przede wszystkim gratuluję! Cieszę się, że wszystko się ułożyło i wierzę, że nie będzie komplikacji. Mała czarnulka wygląda prześlicznie! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. gratulacje Asiu:) Mala jest cudna :)
    DUZO zdrowka Wam zycze:)

    OdpowiedzUsuń
  4. gratuluje...

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratulujemy!!! tym bardziej, że urodziła się dzień przed moimi urodzinami ;-) Byczki są bardzo silne i waleczne, co widać po Waszej córci !!! Jest śliczna!!!

    OdpowiedzUsuń

Zawsze chętnie przeczytamy co mają do napisania inne mamy :) Zapraszamy do komentowania