środa, 11 maja 2011

Coś zrobiłam, coś kupiłam

Wreszcie dwa dni temu, ruszyłam cztery szanowne litery i poszłam do fryzjera. Można by rzec podwórkowego fryzjera, bo mieści się ów salon dosłownie w podwórku. Kiedyś, przypadkiem go zauważyłam i z braku miejsc w innych miejscach, tam w Wielki Piątek poszliśmy z Matim. Podobało nam się podejście fryzjerki do dziecka, zresztą kobieta w ogóle sympatyczna. W piątek poprzedni wylądował u niej M., a ja w poniedziałek właśnie. Poszłam ze zdjęciem  Ewy Drzyzgi w krótkiej fryzurce. Bardzo mi się jej ta krótka fryzurka podobała i miałam nadzieję, że będę miała podobną. Niestety, mimo fotki efekt nie taki. Jednak "bawiła" się moimi włosami ponad godzinę. O dziwo, fryzurka M. się podoba, ja jednak muszę przyzwyczaić.

Dzisiaj natomiast pojechaliśmy cała familią do Centrum Handlowego. Kupiłam sobie buty, na szpilce. Jeszcze nie bardzo wiem do czego je będę nosiła, z racji gwałtownie skurczonej garderoby. ale coś wymyślę. Oczywiście kupiłam też to i owo dzieciom, choć nie miałam w planach. Jednakże skusiły mnie w Smyku 50% przeceny. I tak dla małej kupiłam body i dresik bawełniany, a młodemu koszulkę i adidasy. Buty to już w Deichmannie.

Udało mi się namówić też mojego M. i kupił mi książkę z jakiejś serii romansów paranormalnych. Nie pamiętam ani autora, ani tytułu, a nie chce mi się tyłka od komputera ruszyć, żeby sprawdzić. Generalnie z wypadu jestem zadowolona, choć trochę pod koniec zakłóciła go Wiki, bo obudziła się i dawała taki koncert, ze czterokrotnie musiałam jej dać cycka. Tak płakała, że z tego wszystkiego rozbolała mnie głowa, a duchota nie pomagała.
Mała przysnęła dopiero w samochodzie, ale i tak mocnym snem nie zamierzała spać i co chwilę kwiliła. Za to Mateusz jak zasnął, to obudził się dopiero na miejscu. I w ogóle płacz siostry mu nie przeszkadzał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zawsze chętnie przeczytamy co mają do napisania inne mamy :) Zapraszamy do komentowania