Niestety paskudny wirus okazał się być ...zapaleniem płuc! Lekarze byli w szoku, że 4 dni gorączki około 40 stopni nie zmartwiło lekarza na tyle, żeby dać skierowanie na krew. Na mocz to wpadł, ale my byliśmy szybsi. Krew tez z naszej inicjatywy. Jak zobaczyłam wyniki to mało nie zemdlałam! Prawie wszystkie nieprawidłowe, a CRP powyżej 400.
Został na oddziale, a ja, po zapewnieniu opieki dla Wiktorii pobiegłam do niego.
Na szczęście późnym popołudnie, po solidnej dawce kroplówki i leków, poczuł się lepiej. W nocy po raz pierwszy od 5 dni, gorączka nie przekroczyła 38 stopni.
Po dzisiejszych badaniach diagnoza: prawostronne zapalenie płuc.
Jak długo będzie Mati w szpitalu? Nie wiem. W poniedziałek badania kontrolne.
W tej chwili na posterunku w szpitalu babcia, a ja z Wikunią w domu. Choć troszkę.
Oj, współczuję! Trzymajcie się ciepło! Mam nadzieję, że choróbsko szybko odpuści. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńOłu! Dobrze, że zrobiłaś te badania... jak my z Kluską poszliśmy do szpitala to też patrzyli na nas jak na wariatów, dopiero jak na naszą prośbę zrobili badania krwi, to wyszło... od razu nas zostawili na oddziale. Współczuję, mam nadzieję że masz gdzie tam spać.
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Matiego! Wstrętne choróbsko.. a na lekarza brak mi słów. W naszej przychodni też są tacy :(
OdpowiedzUsuń:(( zdrówka Mati!
OdpowiedzUsuńzdrowka i szybkiego powrotu do domu zycze:*
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Matiego!
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka! Też przez to przechodziłam z Młodą. Najpierw pediatra orzekł, że ta gorączka to trzydniówka, ale jak mi się trzeciego dnia półtoraroczne dziecko dosłownie przelewało przez ręce, to szybko wypisał skierowanie do szpitala. Diagnoza po prześwietleniu: obustronne zapalenie płuc.
OdpowiedzUsuńW szpitalu spędziłyśmy 12 dni. Do dzisiaj, ilekroć przypadkiem natknę się na kartę wypisu ze szpitala, ze łzami w oczach odczytuję pierwsze zdanie: przyjęta na oddział w stanie ciężkim.
Bardzo dużo zdrówka dla Synka ! :(
OdpowiedzUsuńOjej, masakra. Zdrówka !
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka dla Matiego. Przytulam mocno.
OdpowiedzUsuńJesoo, ale jazda! I co za lekarze!!!! Jak im ufać? jak im zawierzać? skoro tak leczą!!!
OdpowiedzUsuńSzczerze, szczerze współczuję.
OdpowiedzUsuńAle znam to z autopsji. Nasz rodzinny pediatra leczył moją córkę syropkami bez recepty, choć mówiłam, że zanim do doktorki (bo to pani-lekarka) poszłyśmy, to też "domowe" syropki dawałam. Pani doktor głucha na moje pytania i stwierdzenia była. W końcu postanowiłam iść do polecanej mi prywatnie innej lekarki. I... w ostatniej chwili przyszłyśmy. Jeszcze parę dni i też musiałybyśmy szpital odwiedzić.
Może warto więc zmienić lekarza?
Pozdrawiam i trzymam kciuki za synka.