czwartek, 5 maja 2011

Cierpliwość pilnie poszukiwana

Nerw, nerw, jestem chodzącą złością i nerwem. I nie pomagają mi rady typu: wycisz się, wyluzuj, nie przesadzaj...a wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej wkurzają mnie takie mądrale. Najrozsądniejszą radą byłoby: Kobieto, wytrzymaj! Zresztą nie masz wyboru.
Kompletnie jestem zdezorganizowana. Natomiast maluchy, jak najbardziej zgrane. Jedno płacze, drugie wrzeszczy, domagając się uwagi. Tym sposobem Wiktoria w hałasie ma problem z zaśnięciem, a Mateusz chciałby, żeby w tym czasie mu poczytać. Wrrr...teraz oboje śpią, wiec mam chwilkę dla siebie. Choć przydałoby się coś zrobić w domu, ale mam to centralnie gdzieś na tą chwilę.

Mojemu samopoczuciu absolutnie nie pomaga mój wygląd. Ważę 74 kg przy 160 cm wzrostu!!! Po urodzeniu Mateusza ważyłam 67 kg. czułam się pewna siebie mamuśką, a teraz czuję się tłusta klępą. I zastanawiam się kiedy mi ten paskudny nastrój minie. Według położnej środowiskowej całkiem możliwa poprawa nastroju może nastąpić w momencie, kiedy wyjdę wreszcie na spacery. Pierwszy spacer planuję opłotkami do fryzjera. Także na pewno kogoś zaangażuję do pomocy, pewnie mamę, bo M. jedzie w trasę.. Chciałabym wyjść w sobotę, akurat Wiki skończy dwa tygodnie. Mam nadzieję, że temperatura powietrza podskoczy i spokojnie pójdziemy.

Mam nadzieję również, że z każdym dniem będzie lepiej i nadprogramowe tu i ówdzie też przestanie mi przeszkadzać, bo się go pozbędę. Obiecuję w kolejnym wpisie mniej marudzić :)

2 komentarze:

  1. to ja Cię nie będę uspokajać tylko radzę:
    WYKRZYCZ SIĘ..zamknij się gdzieś i krzycz do poduszki(coby dzieci nie przestraszyć):d
    Powodzenia:***

    OdpowiedzUsuń
  2. radze tak jak poprzedniczka-wykrzyczec sie do woli :)
    my pierwszy spacerek zrobilismy nastepnego dnia po porodzie-bylam jeszcze w szpitalu i polozna mnie"wygonila" na dwor na 10 minut :)

    OdpowiedzUsuń

Zawsze chętnie przeczytamy co mają do napisania inne mamy :) Zapraszamy do komentowania