Dzięki Bogu zaczął się weekend. Jest szansa, że trochę odsapnę, a moja mózgownica się zregeneruje na tyle, żeby od poniedziałku do pracy w gotowości się udać. Póki co, napięcie nadal trzyma w stopniu przekraczającym wszelkie normy i niestety trochę odbiło się to na dzieciach.
Po powrocie z pracy i po wyjściu mojej mamy, która to dziś sprawowała pieczę nad moją dziatwą, mój syn dostał jakiegoś ataku wścieklizny. Biegał, krzyczał, skakał, szalał, aż zaczął kaszleć. Raz zwróciłam uwagę, drugi raz, trzeci, piąty, ósmy, jedenasty...Mati dalej szalał, aż zwymiotował po kolejnym ataku kaszlu. Szlag mnie trafił, ale zacisnęłam zęby, choć oczywiście pogadać musiałam. Uspokoił się na jakieś 5 minut i ponownie zaczął pajacować. Znowu kilkakrotnie uwagę mu zwróciłam, a on nic. W końcu uznałam, że czas na karę. I go ukarałam w sposób, który najbardziej nie lubi, czyli "Marsz do swojego pokoju!" Mati odmówił! Wzięłam go zatem za rękę i do pokoju zaprowadziłam. Dostał ataku histerii, bo on NIE, a ja TAK. Tak histeryzował, że znowu ataku kaszlu dostał, zdążył do łazienki dobiec i znowu zwymiotował. Niestety tym razem nawrzeszczałam na niego.
Teraz, z perspektywy czasu, kiedy ochłonęłam, zastanawiam się po jaką cholerę tak się na niego darłam. Tym bardziej, że słowa, które wykrzykiwałam, a raczej zdania, brzmiały mniej więcej tak"Przecież prosiłam Cię byś nie skakał!", "Nie histeryzuj dziecko, bo wymiotujesz!" Mateusz przestań proszę!" itp. itd. W moich wypowiedziach niemalże pełna kultura jeśli o dobór słów chodzi, ale te moje wrzaski...to chyba sąsiedzi na parterze słyszeli. Nawet w pierwszej chwili, kiedy, delikatnie mówiąc, się zdenerwowałam, wrzasnęłam " Do licha ciężkiego!!!"
Ze słownictwem się kontrolowałam, ale z decybelami to już nie. Po wszystkim zarządziłam kąpiel. Wiki wszystkiemu się przyglądała, w drzwiach łazienki, siedząc w swoim krzesełku. Nagle i ona w szlochy i spazmy uderzyła. Co jest, u licha? I tu dokonałam odkrycie, że moja córcia boi się wirującej pralki. Wzięłam ją na ręce, ale ona cały czas, tuląc się do mnie, szlochała, zerkając co czas jakiś na pralkę. Wyłączyłam wobec tego ustrojstwo z mocnym postanowieniem dokończenia prania później.
Poszłam dla małego po ręcznik i wpadłam na pomysł, że przy okazji wykąpię i Wikuśkę. Radość obojga niesłychana. Zaczęli oboje chlapać ile sił w kończynach, śmiejąc się przy tym serdecznie. Po kilku minutach zarządziłam ewakuację. Najpierw mała (oj, była bardzo niezadowolona z takiego obrotu sprawy), która ubraną w piżamkę zostawiłam w łóżeczku, a potem Mati w tempie ekspresowym został z kąpieli zabrany, wytarty i przebrany. Włączyłam mu na komputerze Zygzaka i poszłam położyć drącą się już wniebogłosy Wiktorię spać. Nie minęło 15 minut, a słyszę jak Mateusz gasi monitor, światło i przychodzi do nas.Około 20:00 zapanowała błoga cisza. M. jeszcze z trasy nie zjechał, więc cały komputer dla mnie. Zamierzam zatem poczytać o jakichś technikach relaksacyjnych, bo coraz częściej mam wrażenie, że mi się przydadzą
łojej, to nie zazdroszczę :( przytulamy mocno dodając sił i pozdrawiamy !
OdpowiedzUsuńoch kochana a pomyslec ile jeszcze przed nami ... az strach sie bac ;) zapraszam do siebie jak juz sznupiesz po necie :P
OdpowiedzUsuńMusiało być ciężko... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzalana lazienka i cala fura zabawek w wannie-tak sie kapia moje pociechy...a w histerii zawsze sie synchronizuja...czasem bywam na skraju szalenstwa gdy obaj zaczynaja glupiec:)
OdpowiedzUsuńŁał...
OdpowiedzUsuńMA SA KRA!
Podziwiam Cie dzielna kobieto. I jeszcze masz wyrzuty sumienia bidunia. A co Ty niby cyborg jesteś odporny na wszystko. I tak delikatnie ten hardkor rozegrałaś.
Teraz widzę, że "mój hardkor z wyciem dziecięcia mego" to pikuś. Bo będzie jeszcze gorzej. Brrrr.;-P
Pocieszę Cię, że dalej będzie tylko gorzej:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, http://lenka-niki.blogspot.com/
o rety, bywają takie dni że nic się nie układa i wszystko denerwuje, współczuje
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię Kochana:)!!!
OdpowiedzUsuńjestem pierwszy raz u Ciebie na BLoGu....nie ukrywam że szukam u Ciebie usprawiedliwienia dla swojego " mamowania" też mam córkę Witorię :))ma roczek z przecinkiem ...ile ma twoja femina ??
OdpowiedzUsuńile miesiączków ma Twoja mała femina ??
OdpowiedzUsuńWiktoriaNna moja Wiki ma skończone 9 miesięcy:)
OdpowiedzUsuń