Zaniemówiłam i to wcale nie z wrażenia, po prostu wredna krtań odmówiła współpracy. Samopoczucie nie jest wcale takie złe, ale wysiłek jaki wkładam by wymówić najprostsze i najkrótsze zarazem słowa spowodował, że po południu padłam ze zmęczenia. Kto by pomyślał, że wydobycie głosu będzie wymagało takiego wysiłku.
Gdybym mogła tylko legnąć sobie na moim wygodnym łóżku od kompletu wypoczynkowego i dać strunom głosowym nabrać mocy...Niestety, dziś sobota i na takie luksusy mnie nie było stać, bo młodzież przebywa w domu i psoci, figluje, wykorzystując niemoc głosową swojej biednej matki. A ja niepedagogicznie na niektóre wyczyny machałam ręką, bo i tak nie byłam w stanie ich przekrzyczeć a na moje marne wysiłki wydobycia głosu w ogóle nie reagowali.
Głosie wróć!
Dużo zdrówka życzę i wytrwałości w okiełznaniu latorośli!
OdpowiedzUsuńNo to dzieciaki mają raj:D Matka pokrzyczeć nie może!
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do zdrowia życzę:)
Oj mają, mają, a dla mnie to denerwująca sytuacja.
UsuńZdrowiej kobietko :)
OdpowiedzUsuńZamierzam :) Dziękuję
UsuńZdrówka życzymy:))
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZdrówka Kochana !
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńNiech głos wraca szybciorem! A dzieci, no cóż, wcale się nie dziwię, że wykorzystują każdą chwilę by psocić, w końcu to takie fajne - tylko czemu rodzice nie mogą tego zrozumieć?
OdpowiedzUsuńZapomniał wół jak cielęciem był :) My też rodziców nie rozumieliśmy będąc dziećmi, ale zaczynamy rozumieć, sami będąc rodzicami :)
Usuńtez tak mialam a smiechu ze mnie mieli ze ho ho, ale pomogl i laryng up :) zdróweczka
OdpowiedzUsuń