W poprzednich postach opisywałam przebieg choroby rotawirusowej u synka. miała ona dość gwałtowny charakter i zeżarła nam sporo nerwów, a dziecko męczyło się przez trzy doby.
Rotawirusa przeszła również moja córka. Raz zwymiotowała i miała kilka luźniejszych kup. I na tym koniec.
Wiktorię zaszczepiłam przeciw rotawirusom, natomiast Mateusza nie.
Kolosalna różnica w reakcji na to paskudztwo.
My od razu zakładaliśmy, że mała do żłobka pójdzie, stąd decyzja o szczepionce.
Rotawirus najgorszy jest dla maluchów właśnie.
Oczywiście są różne opinie na ten temat i powodują dylematy oraz ogłupienie rodziców, bo jedni mówią tak, a drudzy inaczej.
Przeciwnicy zwalają na koncerny farmaceutyczne, które chcą zbić kasę, twierdząc że szczepionka robi więcej złego niż dobrego albo, że w ogóle jest zbędna.
Mówiąc szczerze czytając te sprzeczne informacje głupiałam coraz bardziej. Pytając ówczesnego naszego lekarza rodzinnego jak postąpić usłyszeliśmy odpowiedź wymijającą. Mam wrażenie, że lekarze są niedoinformowani
Sami musieliśmy podjąć decyzję i podjęliśmy właśnie taką.
Szczepionka przeciw rotawirusom według różnych źródeł chroni od dwóch do trzech lat po zaszczepieniu. Potem dzieć ma już tak rozwiniętą odporność, że jego organizm lepiej sobie z tym dziadostwem radzi.
Czy lepiej to nie wiem, bo nie mam porównania. Jedno jest natomiast pewne, że 4-latek nas poinformuje o swoim samopoczuciu, natomiast młodsze nie. Młodsze możemy obserwować jedynie i reagować jak coś się zacznie dziać,a u starszego zareagować możemy szybciej uzyskując od dziecka sygnał, że coś jest na rzeczy.
Szczepionka zawiera najczęściej występujące odmiany rotawirusa.Oczywiście istnieje prawdopodobieństwo, że zaszczepione dziecię zachoruje łapiąc jakiegoś mutanta, przed którym nie będzie chronione. Stąd może przypadki dzieci, które mimo szczepionki zachorowały.
Zatem szczepić czy nie na rotawirusy?
Ja zaszczepiłam i nie żałuję. Ustrzegłam dziecko przed chorobą, a właściwie przed jej gwałtownym przebiegiem i szpitalem.
Uważam jednak, że potrzebna jest szeroko zakrojona akcja informująca o wadach i zaletach, o efektach ubocznych szczepionek. Lepsze dokształcenie lekarzy w tym kierunku. Tak, żebyśmy my rodzice świadomi byli ewentualnych reakcji poszczepiennych. I wraz z lekarzem umieli podjąć najlepszą decyzję dla naszych dzieci.
rotawirus pod mikroskopem. zdjęcie ze strony e-biotechnologia.pl |
my szczepiliśmy Alę i mam nadzieję, że jeśli będzie to przechodziła to łagodnie właśnie
OdpowiedzUsuńNajlepiej żeby w ogólevnie przechodziła:)
UsuńJa jestem zwolenniczką szczepień jako takich, choć zdaję sobie sprawę, że zawsze będą głosy za i przeciw. Dobrze jest mieć dobrego, godnego zaufania lekarza...
OdpowiedzUsuńTeż jestem zwolenniczką szczepień. A z lekarzami to bywa różnie...niestety.
Usuńmy także bedziemy szczepic;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze :)
UsuńJa Osinka szczepiłam i od rota i od pneumokoków, drugie dziecię także planujemy zaszczepić. Wiem, że to są duże koszty ale my przeznaczyliśmy na szczepienia pieniążki jakie otrzymał Oskar na chrzest od rodziny. Więc nie odczuliśmy tego wydatku.
OdpowiedzUsuńMy Wiktorię również szczepiliśmy od rota i pneumokoków. A pieniążki mieliśmyz ubezpieczenia z zakładu pracy.
UsuńWarto, też zaszczepiłam
OdpowiedzUsuńKoleżanka nie zaszczepiła, dziecko zachorowało, wylądowało w szpitalu, 2 tygodnie spędziła tam z nim ( z drugie dziecko z dziadkami wyło), wydała parę stów i straciła nerwy. Rachunek jest prosty
OdpowiedzUsuńMój niezaszczepiony na nic. Miał rotawirusa i luźniejsze kupy przez 2-3 dni. Ja tez takie miałem, za to mamę czyściło 2 tygodnie porządnie. Dwójka dzieci znajomej skończyła w szpitalu - syn 3 dni, córka jeden dzień.
UsuńMoim zdaniem nie warto szczepić na to.
Warto nie szczepić, ale dwójka dzieci skończyła w szpitalu...
UsuńTeż jestem zwolenniczką szczepień, aczkolwiek zdaję sobie też sprawę, że dziecko może na szczepionkę różnie zareagować i dlatego ważne jest, by obserwować dziecko nawet tydzień po zaszczepieniu, by móc w porę zareagować. Nasza decyzja w/s szczepienia przeciw rotawirusom była właśnie podyktowana kwestią uniknięcia szpitala. Mała była w szpitalu w piątym tygodniu życia (płuca), dziękuję bardzo za takie atrakcje. Jeśli mogę dzieciaka uchronić przed choćby jednym dniem w szpitalu - zrobię to i zrobiłam. Koszt jest spory, ale przecież na zdrowiu własnego dziecka oszczędzać nie będę. Mieszkam teraz w mniejszej miejscowości, w przychodni traktują nas jak hipsterów, że w ogóle płacimy za szczepionki, a ta rotawirusowa to już w ogóle budziła emocje, za każdym razem pielęgniarka informowała małą, że jej fortunę wstrzykuje ;)
OdpowiedzUsuńSzpital w celu nawodnienia dziecka nie jest jakimś koncem świata, a przy okazji przekonałam się, że dobrze zrobiłam nie wydając pieniędzy na szczepienie, ponieważ na oddziale leżało większość dzieci, które były zaszczepione i szczepienie nie zaoszczedzilo niczego. Każde dziecko inaczej przechodzi ta infekcje, jedno niezauważalne, drugie ciężko i to niezależnie od szczepienia
OdpowiedzUsuńnie wiem czy to dobrze ale ja nie dałam się przekonać na tą szczepionkę, ważne by przy biegunce nie zapominać o odpowiednim nawodnieniu, ja mam zawsze w domowej apteczce orsalit który podaję dziecku kiedy pojawiają się biegunka czy wymioty, do tej pory udało nam się uniknąć większych problemów
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo już najlepiej jeśli jest nasza osobista decyzja i nie warto jest słuchać wszystkich dookoła odnośnie szczepień. Jakby nie było rotawirusy u dzieci https://apteline.pl/artykuly/rotawirusy-u-dzieci-objawy-zakazenie-jak-sobie-z-nim-radzic-kiedy-konieczna-jest-hospitalizacja/ mogą być bardzo niebezpieczne i najlepiej jakby nie występowały. Jeżeli już się pojawią to róbmy wszystko aby uniknąć hospitalizacji.
OdpowiedzUsuń