- Kochanie, potrzebuję proszek do kolorów, bo się kończy
- To teraz mi mówisz, na ostatnią chwilę?
- Nie na ostatnią, bo jeszcze na dwa prania mam
- To po co mam iść teraz skoro jeszcze jest?
- Żebyś potem nie marudził, że ci mówię na ostatnią chwilę.
Haha, myślę, że jakby zostało proszku tylko na jedno pranie, to by nawet nic nie mówił.
OdpowiedzUsuńChyba, że był zmęczony (po pracy czy coś w ten deseń) to ja go rozumiem. Też chodzę po płyny czy proszki dopiero jak mi się wszystko skończy. :D
było po 10 jak z nim rozmawiałam, ale on to typowa sowa, lubi pospać do późna. Także ile by było czy nie było tego proszku to zawsze pretekst, żeby nie iść to by znalazł :)
UsuńHihihihihi, skądś to jakby znam:P
OdpowiedzUsuńTeż temu ja do prania nie dochodzę :D
OdpowiedzUsuńHehe,u mnie to samo! :D
OdpowiedzUsuńHaha :D
OdpowiedzUsuńDobre...ja tak mam z nawilżającymi chusteczkami ..Identycznie...Zawsze małż uważa że przesadza, że jedna paczka wystarczy, a jak wyciąga ostatnią podcierając młodą, to robi głupia minę "skończyły się?", hehe
OdpowiedzUsuń