poniedziałek, 23 września 2013

Paskudny wirus się przypałętał.

Wczoraj, przed południem, zaniepokojony M. zwrócił uwagę, że Mateusz ciepławy. Zmierzyłam synkowi temperaturę. Nie było dobrze. Powyżej 38, ale widać było, że "coś" się dopiero rozkręca Niestety nie myliłam się. Nie było dobrze przez kolejne 24 godziny.
Temperatura cały czas w okolicach 40 stopni. Zbić mogłam tylko do około 39 stopni. Chłodne okłady, chłodna kąpiel, paracetamol na zmianę z Ibuprofenem w syropie niewiele pomagały. Najlepiej reagował na paracetamol, ale po godzinie, półtora następował znowu wzrost temperatury.
Dziś około 13:00 już mi nerwy wysiadły i się z bezsilności popłakałam. Sama w domu, z dwójką dzieci. Zadzwoniłam do rodziców. Wiedziałam, że zdrowi nie są, ale tato zdecydował się przyjść do Wiki, więc mogłam z Matim pójść do lekarza
Poszliśmy.
Pielęgniarka, widząc rozpalone dziecko, kazała wejść bez kolejki. Chwilę czekaliśmy aż wyjdzie pacjent. Nikt słowa nie powiedział, ponieważ mojego 4-latka cały czas miałam na rękach, bo przez gorączkę nie miał siły stać.

Diagnoza: jakiś wirus. Osłuchowo czysty, gardło czyste, trochę kaszlu, kataru w ogóle. Ale receptę dostaliśmy. Po powrocie do domu dostał lek obniżający gorączkę wraz z nowymi lekami przepisanymi przez lekarza. Po około pół godzinie gorączka spadła. Uff, wreszcie.

Zajęta Mateuszem mniej uwagi poświęcałam dzisiaj małej. Ale Wiki znajdowała sposób żeby choć chwilę się nią zająć. I to ona zawiadomiła mnie, że coś złego dzieje się z Mateuszem.
Byłam w kuchni, Mati spał, a Wiki bawiła się klockami. Nagle mała wpadła do kuchni  krzycząc "Mama Teusz!" Nie dociekałam o co chodzi tylko pobiegłam do pokoju gdzie był Mati. Jak się okazało, wymiotował.
Dumna jestem z mojej dzielnej dwulatki, która wspaniale zareagowała alarmując mnie, że coś złego z braciszkiem się dzieje.



5 komentarzy:

  1. Duzo zdrowka.
    Maly walczy z krupem :(

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas też coś dziwnego przylazło. Bez gorączki, ale kaszel nie ustaje. Wszyscy z "kluchą" w gardle chodzą i wykrztusić nie mogą. Nikt nie chce przepisywać konkretnych leków i dokoła męczymy się z próbą wywalenia z siebie czegoś, co smakiem i zapachem przypomina spleśniałą pietruszkę. Uch!

    Niemniej... na pewno nadejdzie ten dzień, kiedy wszyscy odetchniemy z ulgą, że wirusy za nami. I Tobie też tego życzę :D (podobno najlepiej odchorować na początku sezonu, bo potem przeciwciała bronią się przed kolejnymi choróbskami)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obyś miała rację z tymi przeciwciałami. Zdrówka też dla was.

      Usuń
  3. Dużo zdrówka , bardzo dużo dzieci teraz jest chorych.pogoda mokra i zimno...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Zawsze chętnie przeczytamy co mają do napisania inne mamy :) Zapraszamy do komentowania