piątek, 28 października 2011

Chroniczne zmęczenie?

Od jakiegoś czasu łapię się na tym, że nie umiem odpoczywać. I wcale nie wynika to z faktu, że nie chcę, tylko, że nie umiem, nie pamiętam i pamięć moja pod tym względem szwankuje. Nawet jak mi się uda wygospodarować trochę czasu dla siebie i chcę się zdrzemnąć, bo Wiki śpi to...za cholerę zasnąć nie mogę. Piasek pod oczami, oczy czerwone jak u królika, więc z chęcią na wyrko się uwalam i...leżę, leżę, zamykam oczy, bo może szybciej, łatwiej przyjdzie mi odpłynąć w objęcia Morfeusza. Liczę barany, bądź wzorki na firance..i leżę, wprawdzie z zamkniętymi oczami, ale tylko leżę. Trwa to czas jakiś i w końcu zaczyna mi się robić błogo...i wtedy słyszę, że moje młodsze dziecię obudziło się i radośnie kopie w przewijak. No to tyle z mojego spania.
Bywa tez tak, że M. jakimś cudem przebywa po południu w domu przez czas dłuższy, więc "sprzedaję" mu dzieci i idę spać...Tyle, ze ten mój sen cholernie czujny jest. Wiki zapiszczy i ja już gały szeroko otwarte mam. Nasłuchuję...pisk radosny, bo pewnie tatuś podrzuca, więc wszystko ok, chcę dalej spać, więc leżę, i leżę i barany liczę...I doopa. W końcu wstaję i okazuje się, że "spałam" około 15 minut. M. zaskoczony, że co,już? Po spaniu? A ja zła jestem, bo mogłabym, a nie mogę pospać.
Nadchodzi noc. Teoretycznie lepiej, ale wstaje do małej trzykrotnie na karmienie i raz na oczyszczanie noska, bo katar dalej uparcie obecny i upierdliwy. Od dwóch dni kaszel doszedł. Także tylko Wika pod kołderką, po karmieniu, się rozgrzeje, to zaczyna kasłać. Z resztą Mati w tej kwestii tez nie lepszy, ale przynajmniej piersią go nie karmię. Także noce "koncertowe" i to w duecie, bo Mati póki co śpi z nami. Z wiadomych względów zatem, już rano wstaję niewyspana...I mimo, że w dzień udaje mi się wygospodarować czas na sen, to ten cholerny sen nie nadchodzi.

3 komentarze:

  1. Mam podobnie ... w dzień próbuje usnąć przy małej ale nie daje rady...

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja w dzień nawet nie próbuję się zdrzemnąć bo i tak nic z tego nie wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczują szczerze. Pewnie do tego stres jeszcze...

    OdpowiedzUsuń

Zawsze chętnie przeczytamy co mają do napisania inne mamy :) Zapraszamy do komentowania