Robię młodzieży kolację i nagle słyszę, a mój Mati podśpiewuje sobie pod nosem
- A na "c*pce" dylu, dylu...a na "c*pce" dylu, dylu...
Nastawiłam ucho i słyszę...A na"c*pce" dylu, dylu...
Toż kurza melodia, wyraźnie słyszę tą c*pkę
Uznałam, że czepiać się nie będę tylko młodego, śpiewającego w kółko to samo jak zdarta płyta, wypytam.
- Mati, co to jest to c*pce?
- No c*pce, nie wiesz?
- Nie wiem, powiesz mi?
- Na nich się gra.
- A, chodzi ci o skrzypce! - dokonałam odkrycia wreszcie
- Tak, to nie wiedziałaś?
Generalnie wiem, że na skrzypcach się gra, ale te c*pce jakby mnie z lekka ogłupiły.
PS. z dziwnych stron trafiają na mojego bloga stąd zmiana na gwiazdkę
:) Ach to skrzypce:)
OdpowiedzUsuńNieźle mu to wyszło
hahaha...oplulam ekran:)
OdpowiedzUsuńgenialne sa te dzieciece przekrety wyrazow:)
:D
OdpowiedzUsuńDzieci to mają dar do wprowadzania rodzica w konsternację!
Hihihihihihi, bystre dziecko!
OdpowiedzUsuńhahhahahaha ale się uśmiałam ;-)
OdpowiedzUsuńPadłam! I mój chłopina też jak mu przeczytałam :)
OdpowiedzUsuńwyslij to jako humor do gazety bedzie ubaw po pachy
OdpowiedzUsuńo ja hahahah no to mu się udało :D stanowczość wskazana jak najbardziej w takich sytuacjach :)
OdpowiedzUsuń