środa, 3 lipca 2013

Nie umie się dzielić?

Wreszcie po chmurnych dniach nastało bezchmurne niebo. Po czterech dniach można było wyjść z dziećmi. I wyszliśmy. Najpierw spacer do portu i z powrotem, a później plac zabaw.
Dzieci na placu niewiele, bo tylko troje i trzy kobietki siedzące na ławce, bacznie obserwujące rozbrykaną młodzież.
Moje maluchy miały do dyspozycji  kilka zabawek do piasku, pozostałe dzieci nie.
Jeden z chłopców dorwał się do Mateuszowej koparki, na co mój syn machnął ręką i wyraził pozwolenie. Natomiast zabawkami Wiki zainteresowała sie dziewczynka i zabrała małej wiaderko z łopatką. Wika stanęła w obronie swoich zabawek i głośno krzycząc Moje! nie pozwoliła ich ruszyć.
Zachowanie Wiki skomentowała jedna z mam.
- Nie umie się dzielić?
- Ależ umie, nie lubi natomiast jak się jej zabiera.
I rzeczywiście, w momencie kiedy dziewczynka zapytała czy może się pobawić, Wika ze słowami "siosie" (proszę) i uśmiechem na ustach udostępniła koleżance zabawki.

Z sytuacją taką nie spotkałam sie po raz pierwszy. Nie wiedzieć czemu wiele mam i babć uczy dziecka dzielenia się zabawkami , w sposób dla mnie mało zrozumiały.
Podchodzi jakiś rozbrykany bachor do dziecka, zabiera zabawkę, dziecko oszołomione patrzy na matkę, a ta "No niech sie chłopczyk pobawi, trzeba umieć się dzielić" i dzieć chlipiąc pod nosem, patrzy tęsknie na zabraną mu własność.
A w życiu!
Chce się dziecko pobawić to niech właściciela zabawki poprosi. To dziecko jest właścicielem zabawki i to ono, nie mamusia, ma wyrazić zgodę na jej pożyczenie.
Dzieci muszą być nauczone kultury od maleńkości.
Nie chce dać zabawki, też ma prawo. A przecież nie raz słyszy się od mamusi "No daj pobawić się chłopczykowi" 
Och, mam ochotę troche matką taką potrząsnąć. Przeciez można porozmawiać ze swoim dzieckiem i zasugerować, że jak się pobawi to niech pożyczy innemu dziecku zabawkę albo się wymieni. Ale to dziecko ma dokonać wyboru. nie my za niego. My powinniśmy rozmową  pokierować tak, żeby dziecko czuło, że to jego decyzja.

Pamiętam ze swojego dzieciństwa taką sytuację:
Przyjechała pod namiot z koleżankami moja kuzynka. Pole namiotowe całkiem blisko nas było. Pamiętam, że miałam radyjko tranzystorowe, które dostałam na komunię. Było zatem moje. Nie pamiętam z jakiego powodu byłam na kuzynkę zła, ale byłam, do tego stopnia, że powiedziałam, że nie pożyczę jej mojego radyjka. Ona jednak zapytała moja mamę i mama jej dała. A kuzynka, za plecami mojej mamy szyderczo, bezgłośnie mnie wyśmiała.
Miałam do mamy duży żal, że zlekceważyła moją decyzję, dotyczącą mojego radyjka. I mimo, że upłynęło wiele lat, to tą historię pamiętam bardzo dobrze.

Nie decydujmy za dziecko, tylko uczmy prawidłowych zachowań, ale i trochę zdrowego egoizmu.










14 komentarzy:

  1. Mądre słowa prawisz, każdy ma prawo decydować o swoim a mnie się czasem zapomina :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak większości :) Ja jestem uczulona po tej historii, która opisałam, ale większość decyduje mimo wszystko za dziecko.

      Usuń
  2. Popieram Cię Asiu w 100%. Moja Julka jak jej Madzia chce wziąć coś co należy do niej komentuje to "a gdzie magiczne słówko?" Mała już wie co należy powiedzieć. Co nie znaczy oczywiście, że zawsze się to odbywa w ten sposób niestety :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to tez normalne. mój Mati doskonale wie do czego służy "magiczne słowo", a i tak nieraz sie zapomina. Wystarczy wtedy, że na niego spojrzę to juz sobie przypomina :)

      Usuń
  3. Zgadzam się z Tobą !
    Mi za to utkwiło coś takiego:
    My z siostrą jako dzieci, po zabawie u kogoś zawsze musiałyśmy pomagać sprzątać po zabawie. Wszystko bym rozumiała gdyby nie fakt że gdy ci sami "koledzy./koleżanki" byli u nas, to nam sprzątać po zabawie nie pomagali bo mama zawsze mówiła "nie trzeba, same sobie poradzą" i też mi jakoś to w pamieć zapodało, dla mnie jako dziecka było to niesprawiedliwe, w sumie do tej pory tak uważam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz. Też uważam, że to niesprawiedliwe.

      Usuń
    2. oj tak! jeśli kiedykolwiek jesteśmy u jakiś dzieci, moje dzieci po sobie sprzątają i mają to już tak zaszczepione, że jak mówię "za 10 minut wychodzimy" syn woła do córki "Ala, sprzątamy" :)
      a pożyczać zabawki, owszem, tylko młodzi muszą się z młodymi dogadać, czego uczyłam ich jak jeszcze w pampersy sikali :)

      Usuń
  4. No ja jestem ciekawa, czy jak Twoje dziecko wyrwało by takiej babci torebkę, to by była taka zadowolona i umiała się podzielić. Ludzie nie mają wyobraźni... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie tak. Co niektórym najlepiej właśnie w ten sposób dobrze byłoby "zobrazować" problem.

      Usuń
  5. Bardzo mocno się z Tobą zgadzam!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz rację tylko jak nauczyć mojego 2,5 rocznego synka, że nie wszystkie zabawki są jego! Mój młody wyznaje zasadę, że "moje" i nie ważne czy to jest naprawdę jego czy nie! Od dłuższego czasu tłumaczę mu, żeby nie zabierał zabawek a on tylko krzyczy moje i moje i już mi ręce opadają jak do niego dotrzeć. Na placu zabaw to nie ma takich problemów gorzej jest jak u kogoś jesteśmy i młody pakuje cudzą zabawkę w kieszeń.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jako że Lusia jest jedynaczką, a i długo nie miała zbytnio kontaktu z innymi dziećmi, to początkowo (jak miała jakieś półtora roku) miałam problem z jej dzieleniem się zabawkami. Na szczęście raz czy dwa specjalnie poszłam z nią na plac zabaw bez zabawek, zobaczyła, że inne dzieci pozwalają się jej bawić swoimi zabawkami, trochę potłumaczyłam, i teraz sama oferuje innym dzieciom swoje foremki. Oczywiście czasem się trochę buntuje jak ktoś jej zabawki zabiera, ale ogólnie jakoś się to fajnie ułożyło.

    Gorzej jest, gdy w piaskownicy trafią się dzieciaki nauczone że "wszystko jest moje". Raz nawet miałam sytuację, gdy dwóch chłopców (na oko 6 i 8 lat) pobawili się małej samochodzikiem i sobie go zabrali. I żadne moje tłumaczenia nie pomagały, ojcowie chłopców nawet nie chcieli zareagować, no normalnie buce wychowujący kolejnych buców. Koniec końców dorwałam autko gdy jeden z chłopców na chwilę je odłożył, ale przyznam szczerze, że nie za bardzo wiedziałam, jak zareagować gdyby autka oddać nie chcieli.
    Jakoś nie widziałam się w roli matki wojującej z dwoma ojcami o przeroście mięśni i zaniku mózgu :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja się dzielic za bardzo nie potrafi. A ja Jej nie mam zamiaru zmuszac :P Innymi dzieciakami nie szarpie i nie zabiera, więc popieram nie pozwalanie na odbieranie Jej własności. Ku przerażeniu innych, "bo jak to, ale daj" itd :/

    OdpowiedzUsuń

Zawsze chętnie przeczytamy co mają do napisania inne mamy :) Zapraszamy do komentowania