czwartek, 6 września 2012

Z cyklu: dialogi z synkiem cz. 2

Dziarskim krokiem maszerowaliśmy dzisiaj do żłobka z Wikusią i przedszkola z Matim. Młoda grzecznie siedziała w wózku, a Młody nadawał jak radio "Wolna Europa". Część słuchałam, część się wyłączyłam, próbując jednocześnie przytaknąć w odpowiednim momencie.
W pewnej chwili zanotowałam katem oka mijającego nas jakiegoś kundla. Kąt oka mi wystarczył i większego zainteresowania nie zamierzałam pieskowi poświęcić. Padło jednak pytanie z ust mego starszego dziecięcia:
- Mamo, a co ten pies ma takiego srebrnego?
Zaczęłam przyglądać się zwierzęciu dokładniej
- Może to obroża - powiedziałam szukając jednocześnie tejże obroży.
- No co ty, mamo, przecież to tyłek na kupę, nie wiesz? - zatkało mnie, zerknęłam na psi zadek i kolor ni cholery srebrnego mi nie przypominał.
- Yyy..- nic mądrzejszego w tym momencie do głowy mi nie przyszło.
A Mati zadowolony wędrował radośnie w kierunku żłobka, ja zaś śmiałam się jeszcze dobre 10 minut w drodze do domu.

4 komentarze:

Zawsze chętnie przeczytamy co mają do napisania inne mamy :) Zapraszamy do komentowania