piątek, 19 lipca 2013

Rodzinne sprzatanie

Wenę dziś miałam. Na sprzątanie. Nie takie codzienne, ale takie głębsze, dociekliwsze, "upierdliwsze" i wnikliwsze.. Znaczy się z zakamarków wyciągałam to i owo i dziwiłam się co to tu w ogóle robi, bo już dawno w śmieciach być powinno, a nie za komodą. Plany miałam "całodomowe", ale w połowie nastrój mnie opuścił.
Zdążyłam jednak dwa pokoje obrobić, w tym pokój dziecięcy.
Rzuciłam hasło, że pozbywamy się zabawek niechcianych, połamanych, zdruzgotanych, wymemłanych, okaleczonych, we fragmentach itd.
Starsze dziecię ochoczo przytaknęło i za robotę się wzięło. Matka czynić jeszcze poszła porządki w zlewozmywaku kuchennym z solenną obietnicą, że jak skończy to dzieciom z odsieczą przybędzie.
Niewiele w zlewie było, więc szybko się umyło.
A jak poszło młodzieży?



Czy ktoś zgadnie gdzie oni są?
Podpowiem, że próżno oczy wypatrywać. Nie buszowały w zabawkowym stosie, o nie.
Moje dzieci...


...zmęczone opróżnianiem skrzynek- odpoczywały.

Chrząknęłam znacząco w progu stając (po pstryknięciu zdjęcia oczywiście) i młody nawet rześko z fotela wyskoczył i ze mną do pokoju pobiegł segregować zabawki.
Wika nawet nie drgnęła.
Nawet nam to sprawnie poszło, całkiem sporo rzeczy się pozbyliśmy.

Ale żeby nie było, że Wika w ogóle nic, to na dowód, że jednak było inaczej...







...dodaję fotki. wprawdzie kiepskiej jakości, ale zawsze udokumentowane robienie jednak czegoś. Tańca z mopem, na przykład.

6 komentarzy:

  1. Widzisz jakie masz pomocne dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że pomocne. Mieli zajęcie , więc nie "fisiowali" jak to moja znajoma mówi :)

      Usuń
  2. Ooooo moje dziecię pała podobną miłością do mopa :D

    OdpowiedzUsuń

Zawsze chętnie przeczytamy co mają do napisania inne mamy :) Zapraszamy do komentowania