Od dwóch tygodni Mati przechodzi przedszkolny kryzys.
Ledwo rano oczy otworzy komunikuje, że nie chce, nie lubi chodzić do przedszkola.
Czasem tylko pojęczy, czasem histeryzuje, innym razem próbuje negocjować.
Pytaliśmy już dwukrotne w przedszkolu czy coś się stało, ktoś może mu dokuczył i niezmiennie otrzymujemy odpowiedź, że nie, że wszystko jest ok.
No do cholery nie jest!
Skoro mi dziecko po otwarciu drzwi do sali dostaje spazmów to znaczy, że dobrze nie jest.
Dziecko, które cały rok chodziło do żłobka oraz bez problemów wrzesień i październik do przedszkola nagle z całej siły trzyma się mojej nogi byle go nie zostawić, to znaczy, że coś jest na rzeczy!
Tylko co???
Póki co nadal jest to zagadką.
Podpytuję oczywiście i Mateusza, ale kompletnie nic z niego nie wyciągam.
Chociaż nie, nie do końca nic, bo jakiś sygnał jest.
Ostatnio spytałam czy ma fajne panie, na co on wymieniając trzy po kolei stwierdził, że je bardzo lubi, a czwartej nie.
I właśnie to jest coś nowego.
Wczoraj rano znowu próbował negocjować, żeby zostać w domu.
- Nie chcę, nie lubię chodzić do przedszkola - mówił do mnie przez łzy
- Ale dlaczego synku nie?
- Bo nie!
- To dla mnie nie jest odpowiedź.
- ale ja nie znam innej opowieści tylko taką - odpowiedział mi.
Poza tym, że mnie tą "opowieścią" rozbawił to niestety nadal nie wyjaśnił co się stało, że nagle przedszkole jest be.
29 listopada wychowawczyni ma dyżur dla rodziców. Już zakomunikowałam M., że tego dnia on idzie po małego, schodzą razem do szatni, a ja pójdę na rozmowę. Może więcej się dowiem jak mały nie będzie świadkiem rozmowy.
Bo sytuację wyjaśnić trzeba.
Może i tak. Nie wiadomo, co mu jest...
OdpowiedzUsuńMoże czwarta pani naburczała na synka w jakiejś sytuacji? Podobno dzieciaki w tym wieku są strasznie wrażliwe na swoim punkcie.
OdpowiedzUsuńAle jak sprawa się ma z przedszkolakami - nie wiem. Moja córa idzie w przyszłym sezonie.
Opowiem Ci Asiu ...historię sprzed roku ...moje dziecko uczęszczało do przedszkola od 2,5 roku swego życia ...szczęśliwie i bez akcji typu "histeria "...po roku tam uczęszczania posłaliśmy Szymka do państwowego przedszkola bo cudem się dostał i...wszystko było pięknie do końca października... nagle ...zaczął się horror ...podobny do Twojego ....
OdpowiedzUsuńw skrócie....
długo zeszło nim dociekłam bo "Gutek" nie jest wylewny:
-jedna z pań miała karę tzw.na "niegrzeczne "dzieci...polegała ona na tym ,że wysyłała je same do młodszej grupy ....
moje "niegrzeczne " bo żywotne dziecko czuło się odrzucone,samotne ..tym bardziej ,że zmianę przedszkola prywatnego na państwowe wytłumaczyłam mu tym ,że jest dużym przedszkolakiem ..a po tych metodach poranek w nie swojej sali kojarzył mu się od samego rana z karą ...
Nie bagatelizuj sygnałów ...po rozmowie dośc "konkretnej" z panią u nas nagle sytuacja się zmieniła w przeciągu dwóch tygodni ...
Nie zamierzam bagatelizować. nigdy w życiu. Zamierzam obserwować i jeśli to się w tym tygodniu nie zmieni na pewno będę nadal rozmawiać z wychowawczynią. Poza tym cały czas staram się coś wyciągnąć od Mateusza.
Usuń