Od kilku dni myślę. Oczywiście myślenie nie jest u mnie stanem wyjątkowym, wprost przeciwnie. Czasami myślę wręcz za dużo o wszystkim i o niczym, ale od kilku dni myślę o prezentach, a właściwie o jednym konkretnym. O portfelu, którego podarowałam mojemu M...
Strasznie mi się ów portfel podobał i maiałam nadzieję, że mojemu M. spodoba się również. Jednakże jego komentarz zbił mnie z nóg. Portfel i owszem mu się spodobał, ale mniej jego zawartość, a raczej jej brak. No bo skąd ja miałam do cholery wiedzieć, że się pustego portfela nie daje, że choć grosik, a powinien być, bo inaczej biedę i nieszczęście sprowadzić na obdarowanego można...Żyję na tym padolu lat prawie czterdzieści i nie słyszałam o takim przesądzie. No i stało się...wizja biedy, głodu i ubóstwa niemalże spędza mi sen z powiek...choć z drugiej strony skąd się taki przesąd wziął i kto go wymyślił? A jak już się ten nieszczęsny portfel pusty podarowało, to jak urok odczynić? Przecież to bzdura jakaś! Ale ziarnko niepokoju zasiane...
Że też ja wujcia Google wcześniej nie zapytałam jakich prezentów lepiej nie dawać, ale mnie do głowy nie przyszło, że coś robię nie tak...
Tfu...na psa urok!
No tak to poważna gafa ;)Ale ja też zbyt przesądna nie jestem, wychodzę, z założenia, że co ma być to będzie, więc nie wiem jak ten urok odczynić. A w takim przypadku ten "wujcio Google" nie ma jakiś porad? :)
OdpowiedzUsuńMICa własnie nie bardzo mogę znaleźć co zrobić po fakcie...Są tylko rady własnie o tym grosiku, żeby włożyć...Ehh...
OdpowiedzUsuńNie ma co się martwić:) Teraz po prostu mąż musi pilnować, żeby zawsze mieć pieniążki w tym nowym nabytku:)
OdpowiedzUsuń