czwartek, 15 listopada 2012

Wracam do żywych

Po koszmarnych bólach głowy złożyło mnie jakieś choróbsko, które spowodowało słabość przeogromną. Odległość z pokoju do kuchni i z powrotem stała się dla mnie trasą niemalże nie do pokonania, a jak już dotarłam do łóżka to padałam ze zmęczenia  spocona i sapiąca. Gorączka 39 stopni wcale mi nie pomagała, ani sił nie dodawała, zołza wredna.

Ale już jestem. bo przyznam, że niemocą złożona nie byłam w stanie nawet siedzieć przed komputerem. Niestety nie posiadam ani laptopa, ani notebooka  , więc muszę zwlec swoje cztery litery z jednego miejsca i zawlec na drugie, żeby cokolwiek  poczytać, poklikać, pooglądać czy popisać w zależności od weny bądź jej braku.
Dziś trzeci dzień spędzam w domu, ale już jest coraz lepiej pomijając moje płuca, które mam ochotę wypluć za każdym razem jak kaszlę, a kaszlę często, aż za często.

Dziś zatem w większości nadrabiam zaległości czytelnicze i w ogóle ciesze się, że mogę troszkę "poserfować" po necie i nie spocić się przy tej okazji.

6 komentarzy:

Zawsze chętnie przeczytamy co mają do napisania inne mamy :) Zapraszamy do komentowania