Synek mnie nie słucha! Oczywiście fakt ten odnotowałam już niejednokrotnie, jednakże nadal jest to dla mnie niemiłą niespodzianką. No bo jakże to tak? Gdzie jest ten mój kochany i posłuszny bobas? Ano, jak to w życiu bywa bobas przestał być bobasem, a jest teraz "dojrzałym" prawie trzylatkiem i własne zdanie mieć chce. A właściwie to ma. Szkoda tylko, że owe zdanie jest nie po drodze z moim, a na dodatek jest odporne na jakiekolwiek argumenty, prośby, groźby sugestie, krzyki...Oczywiście po jakimś czasie wyjdzie na moje, w przypadkach rzadkich, bo wreszcie posłucha, albo mu się znudzi być przekornym, albo (i chyba, niestety najczęściej) ja odpuszczam, bo mnie się już nie chce gadać.
I tu wkracza M., jeśli jakimś cudem jest w domu. Krótko wymawia imię syna, tonem nie znoszącym sprzeciwu, ale głosu nie podnosząc i... dziecię polecenie ojca wykonuje. Byłabym podejrzliwa, gdybym jakiś strach w oczach psotnika zobaczyła, ale nie...mały robi co tata karze często nawet się uśmiechając. a na pytanie taty "Czemu nie słuchasz jak mama do ciebie mówi" odpowiada "Nie wiem" i mu tzw. banan na twarz wypływa. Sytuacje są dla mnie nad wyraz irytujące, bo nie rozumiem gdzie robię błąd...Może, cholibka, za dużo dziobem kłapię i dziecię się uodporniło?
Tylko jak tu przestać cały czas gadać skoro się jest od tego uzależnionym? Muszę temat przemyśleć i strategię opracować.
Często chcąc, nie chcąc, myślę o tym spacerując. I wczoraj natknęłam się na rodzinną scenkę.
Przez parking idzie mam dwóch dziewczynek. Starsza grzecznie maszeruje obok mamy, a młodsza, bardziej wyrywna widać, wyrwała do przodu. Mama na to:
- Maja poczekaj
- Maja stój
- Maja tam ulica, samochody
- Maja słyszysz, stój
- Maja mówię coś do ciebie
Oczywiście dziewczynka nie reaguje. Nagle słychać męski głos:
- Maja
I dziecko stanęło jak wmurowane i poczekało na rodziców grzecznie. I tu również ojciec głosu nie podniósł, ale ton był stanowczy. Rodzice podeszli i tato mówi do dziewczynki spokojnym tonem:
- Kochanie, czy bolą cię uszka?
- Nie
- A może nie dosłyszysz na któreś uszko?
- Nie
- To dlaczego nie stanęłaś jak mam wołała?
- Nie wiem - brzmiała odpowiedź małej
No cóż, skąd ja to znam.
Rzeczywiście warto się zastanowić nad tym, czemu tak jest ... ma ktoś odpowiedź?
OdpowiedzUsuńkazda mama to musi przejsc:)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam, tylko, że u nas jest na odwrót, syn bardziej mnie słucha niż taty.
OdpowiedzUsuńu mnie jest na odwrót...to mnie słuchają......
OdpowiedzUsuńAnonimowy, Iwonka...zdradźcie co robicie, że dzieci WAS słuchają:))
OdpowiedzUsuńU mnie jak wyżej :) Ale ja jestem "ostrym" rodzicem...
OdpowiedzUsuńFajne jest to, że masz świadomość i starasz się przemyśleć sobie niektóre sprawy.
OdpowiedzUsuńMyślę, że częste powtarzanie to błąd, moim zdaniem nie więcej niż 2 razy powinno się powtarzać. U mnie od zawsze skutkuje liczenie do 3. I mimo, iż liczę 1,2 i na 3 jest zrobione to nigdy nie było konsekwencji w momencie nie zrobienia na 3, bo nigdy do takiej sytuacji nie doszło. Od zawsze liczę i od zawsze skutkuje i nie wiem czemu:)
Jeśli lubisz przeglądać modowe blogi zapraszam do mnie:) zachęcam do obserwacji;**
OdpowiedzUsuńbo grzeczne i bezproblemowe dzieci są jak Yeti - podobno ktoś je widział :)
OdpowiedzUsuńOtagowałam Cię pytaniami kosmetycznymi. Jeżeli zechcesz wziąć udział w zabawie chętnie poznam jakie jest Twoje podejście do tego tematu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Podobno do dzieci trzema stanowczo ... Ja się zarzekałam że będę konsekwentna... ale nie wiem jak to będzie
OdpowiedzUsuńU nas jest podobnie, tylko role odwrócone - Oskar bardziej słucha co do niego ja mówię niż Małż. U nas jednak wynika to z braku konsekwencji. Małż zbyt wiele razy "odpuszczał", mówi: "Nie,nie,nie", a za chwilę"No dobra, ale tylko raz". I Młody wyczuł, że jak się raz udało to i uda się następnym razem.
OdpowiedzUsuńU nas leży książka "Jak mówić żeby dzieci nas słuchały...Jak słuchać żeby dzieci do nas mówiły". i czeka na swoją kolej - może nam pomoże ? :)
U nas też synek bardziej taty słucha, chociaż to ja jestem ostrym rodzicem, a on łagodnym.
OdpowiedzUsuńChyba za dużo zrzędzę i męczę...
A, i też przejęłam od przedszkolanki metodę: liczę do 3! I jest zrobione między 2 a 3 :)) nie wiem dlaczego.
Sheryl.
Ja to bym chciała mieć nawet takie, które by mnie nie słuchało :P pies to jednak nie dziecko ;)
OdpowiedzUsuńWitajcie. Nie o konsekwencje, stanowczość, autorytet chodzi. Dzieci nie słuchają ponieważ:
OdpowiedzUsuń- zajęte są zabawą
- są na etapie usamodzielniania się czyli zwiększania odległości między sobą a rodzicem
- wciąż słyszą od rodziców to samo tzn. rodzice powtarzają się
- rodzice nie mają im nic ciekawego do powiedzenia
- rodzice mówią - ich zdaniem - głupoty :)
Dziecko nie słucha dlatego, żeby nam zrobić na złość. Nie słucha dlatego, ze jest niegrzeczne czy uparte. Nie słucha ponieważ najprawdopodobnie realizuje jakąś swoja potrzebę.
Pytanie też brzmi dlaczego chcemy żeby dzieci na słuchały? Myślałyście kiedyś nad tym?
Jestem przeciwniczką liczenia do 3. Jeśli po 3 jest jakaś kara czy konsekwencja to dziecko reaguje między 2 a 3 ponieważ boi się. Czy o to Ci chodzi Anonimowy/Moa?
OdpowiedzUsuń