Dziś byłam w szkole, a więc hasło obiadowe: szybko, łatwo i smacznie.
Po konsultacji z M. padło na ...chińszczyznę.
Biedronka w pobliżu, więc pierś i fix (a jakże!) w zasięgu ręki.
Przy okazji postanowiłam, że jutro zrobię barszcz biały. Oczywiście z torebki. Winiary.
Zakupy poczyniłam. Do domu wróciłam. Wodę na ryż wstawiłam.
Cycek kurzęcy w kosteczkę pokroiłam, podsmażyłam, chińskie warzywka wrzuciłam. W międzyczasie ryż.
Zapachy się rozchodzą po kuchi. W brzuchu mi burczy.
Jeszcze chwileczkę, jeszcze momencik...
Jeszcze tylko fix z wodą rozpuścić, wlać do warzywek z mięskiem i gotowe. Mniam!
Zaraz, zaraz...dlaczego ten sos jest biały?
Wąchnęłam ustrojstwo.
W mordę jeża!
Zalatuje barszczem!
Kurde blaszka! Pomyliłam torebki!
Szlag by to. Obiad wylądował w kiblu.
No to się smakiem obizałam, a właściwie -śmy się oblizali.
M. w końcu zrobił sobie kanapki, a ja posiliłam sie jogurtem.
Całe szczęście, że dzieciom z wczoraj została zupa koperkowa, zresztą one i tak tej chińszczyzny nie jedzą.
Prawda, że mogło mi sie pomylić? Przecież te torebki takie...ekhm...do siebie podobne.
Asiu , ja kiedyś jak z samego rana kisiel dzieciom gotowałam to go posoliłam a nie pocukrzyłam (od tamtej pory nie przechowuję cukru i soli w takich samych pojemnikach ).
OdpowiedzUsuńAaa, takich cudów jeszcze nie tworzyłam czyli wszystko przede mną :)
UsuńHihihihi, no to Ci się chińszczyzna udała:P
OdpowiedzUsuńByłam tak głodna, że to cos spróbowałam, ale się nie dało...blee...jeść
UsuńNo bardzo są podobne... wręcz identyczne :)
OdpowiedzUsuńTia...tez tak myslę :)
UsuńOaza, toś pokucharzyła ::))
OdpowiedzUsuńnie ma to jak swoje robić, te z torebek, sorki, ale są ble...
A, że swoje najlepsze to ja wiem. Tylko jeszcze trzeba umiec gotować. Ja niestety nie umiem, dlatego wspomagaczy używam :)
Usuń:D:D:D
OdpowiedzUsuńTo bardzo w moim stylu :P
Ach, widzę, że mam doborowe towarzystwo :)
Usuńhahahaha ale pech!
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedziała. wylewałąm do kibelka, a mój żołądek głośno protestował.
Usuńheh... kiedyś chłop zakupił cukier drobno zmielony - wyglądał jak sól... no i się pomyliłam ;) ale czytałam swego czasu o pewnej roztargnionej kobiecie, która z jakiś powodów przelewała rosół z garnka do garnka w zlewie... jedynie tego drugiego garnka nie włożyła wcześniej do zlewu ;)
OdpowiedzUsuńhahaha, juz sobie wyobrażam jej minę jak cały rosół do zlewu wylała :)
UsuńHeh kuchenna wpadka ;)
OdpowiedzUsuńHihiihihihih:D
OdpowiedzUsuńno każdemu mogło się zdarzyc!
W pośpiechu wszystko możliwe :)
OdpowiedzUsuń