niedziela, 24 marca 2013

Niedzielny obiad

Dziś byłam w szkole, a więc hasło obiadowe: szybko, łatwo i smacznie.
Po konsultacji z M. padło na ...chińszczyznę.
Biedronka w pobliżu, więc pierś i fix (a jakże!) w zasięgu ręki.
Przy okazji postanowiłam, że jutro zrobię barszcz biały. Oczywiście z torebki. Winiary.
Zakupy poczyniłam. Do domu wróciłam. Wodę na ryż wstawiłam.
Cycek kurzęcy w kosteczkę pokroiłam, podsmażyłam, chińskie warzywka wrzuciłam. W międzyczasie ryż.
Zapachy się rozchodzą po kuchi. W brzuchu mi burczy.
Jeszcze chwileczkę, jeszcze momencik...
Jeszcze tylko fix z wodą rozpuścić, wlać do warzywek z mięskiem i gotowe. Mniam!
Zaraz, zaraz...dlaczego ten sos jest biały?
Wąchnęłam ustrojstwo.
W mordę jeża!
Zalatuje barszczem!
Kurde blaszka! Pomyliłam torebki!
Szlag by to. Obiad wylądował w kiblu.
No to się smakiem obizałam, a właściwie -śmy się oblizali.
M. w końcu zrobił sobie kanapki, a ja posiliłam sie jogurtem.
Całe szczęście, że dzieciom z wczoraj została zupa koperkowa, zresztą one i tak tej chińszczyzny nie jedzą.




Prawda, że mogło mi sie pomylić? Przecież te torebki takie...ekhm...do siebie podobne.

17 komentarzy:

  1. Asiu , ja kiedyś jak z samego rana kisiel dzieciom gotowałam to go posoliłam a nie pocukrzyłam (od tamtej pory nie przechowuję cukru i soli w takich samych pojemnikach ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa, takich cudów jeszcze nie tworzyłam czyli wszystko przede mną :)

      Usuń
  2. Hihihihi, no to Ci się chińszczyzna udała:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam tak głodna, że to cos spróbowałam, ale się nie dało...blee...jeść

      Usuń
  3. No bardzo są podobne... wręcz identyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oaza, toś pokucharzyła ::))
    nie ma to jak swoje robić, te z torebek, sorki, ale są ble...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, że swoje najlepsze to ja wiem. Tylko jeszcze trzeba umiec gotować. Ja niestety nie umiem, dlatego wspomagaczy używam :)

      Usuń
  5. :D:D:D
    To bardzo w moim stylu :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Żebyś wiedziała. wylewałąm do kibelka, a mój żołądek głośno protestował.

      Usuń
  7. heh... kiedyś chłop zakupił cukier drobno zmielony - wyglądał jak sól... no i się pomyliłam ;) ale czytałam swego czasu o pewnej roztargnionej kobiecie, która z jakiś powodów przelewała rosół z garnka do garnka w zlewie... jedynie tego drugiego garnka nie włożyła wcześniej do zlewu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, juz sobie wyobrażam jej minę jak cały rosół do zlewu wylała :)

      Usuń
  8. Hihiihihihih:D
    no każdemu mogło się zdarzyc!

    OdpowiedzUsuń
  9. W pośpiechu wszystko możliwe :)

    OdpowiedzUsuń

Zawsze chętnie przeczytamy co mają do napisania inne mamy :) Zapraszamy do komentowania