Obiecałam dziś Mateuszowi, że jak ładnie zje zupę to dostanie snack nesquick'a
Młody wpałaszował zupę, snacka obiecanego dostał i zaczął konsumować.
Oczywiście nie usiedział z tyłkiem tylko musiał szwendać się po pokoju. Chwilę go obserwowałam, a potem zatopiłam się w lekturze książki.
Nagle usłyszałam krzyk.
Zerwałam się na nogi. Gdzie Mateusz?!
Młody wyłonił się zza fotela z histerycznym płaczem, tupiąc nogami i machając ręką.
- Co się stało?!
- Mamo boli!!
- Ale co boli?
- Boli, boli!!!
Co jest do cholery? Co on dotknął? Pomyślałam zaniepokojona.
Umyłam mu ręce, ale jakiejś wielkiej rany nie zobaczyłam, tylko trzy małe kropeczki, ale Mati darł się wniebogłosy widać bolało go bardzo.
Zaprowadziłam go zatem za fotel gdzie leżał papierek od ciastka, nadgryzione ciastko i niedaleko rozgałęźnik z kablami.
- Mati co dotknąłeś?
Młody pokazał palcem w nieokreślony punkt na podłodze, ale tak się zanosił, ze nie mógł nic wykrztusić.
- Dziecko, uspokój się i powiedz co dotknąłeś?
Tym razem pokazał na ciastko.
No ciastko mu raczej krzywdy nie zrobiło.
- Synek, nic nie rozumiem. Co dotknąłeś?
Tym razem zęba pokazał.
Nie skumałam.
- Ząb Cię boli?
Pokręcił głową i coś zaczął przez łzy dukać.
W końcu zaskoczyłam.
- Jedząc ciastko ugryzłeś się w palca?
Tym razem trafiłam, bo synek pokiwał głową i ponownie łzami się zalał.
Może nie powinnam, ale roześmiałam się. Co za ulga.
Mnie też w takich sytuacjach ciężko się powstrzymać od wybuchu śmiechem. Z trudem stara się zachować powagę :)
OdpowiedzUsuńJa nawet nie próbowałam się powstrzymać:)Tym razem.
UsuńJa pierwszy raz parsknęłam, gdy na moje pytanie, czemu przez cały dzień Lilo była niegrzeczna (bo takiego szatana, jak owego dnia, to świat nie widział), latorośl odpowiedziała, że to dlatego, że jest "rozrywkową kiełbasą" :D
Usuńhahaha, i skąd dzieci maja takie riposty:0 Haha, "rozrywkowa kiełbasa" muszę zapamiętać :)
UsuńTeż bym się roześmiała:)))
OdpowiedzUsuń:)
Usuńufff...juz myslalam,ze ten kabel go ugryzl :)
OdpowiedzUsuńJa przez chwilę też:)
Usuńoj znam to :) moj tez jak sie uzarł to slad miał niezły :)
OdpowiedzUsuńB ból jest. Gdybym to widziała to pewnie nie zdenerwowałabym się tak.
Usuńhaha biedaczek <3
OdpowiedzUsuńMi tez było go szkoda, ale i tak nie mogłam się od śmiechu powstrzymać.
UsuńMały łakomczuszek ;)
OdpowiedzUsuńo tak, łakomczuch po mamusi:)
UsuńUwielbiam takie dziecięce dramaty. U nas póki co są mało urozmaicone - sutek z buzi wypadnie gdy ciut za mocno się przyśnie i po chwili ryk, jakgdyby świat się kończył;)
OdpowiedzUsuńZgadza się, dziecko takie "dramaty" przeżywa bardzo.
UsuńJa też może nie powinnam- ale zaśmiałam się i to bardzo;) Całe szczęście nie chodziło o kable...
OdpowiedzUsuńTez najbardziej bałam się, że coś z kablami.
Usuń:))
OdpowiedzUsuńJezu zawału można dostać. Marta kiedyś ciągle język gryzła (bo mówi, je i skacze)
OdpowiedzUsuńO matko! z językiem to już w ogóle kataklizm.
Usuńo biedactwo...Matka nie śmiej się ;)
OdpowiedzUsuńŚmiech był silniejszy ode mnie :)
UsuńW przeciągu całego roku,
OdpowiedzUsuńJest taki jeden dzień, dzień zimy,
Który pachnie pysznym barszczykiem oraz choinką,
Wesołych i zdrowych świąt sobie wtedy życzymy
Potrawy na wigilijny stół robimy,
Szczęście wita nasze progi,
Jest to dzień dla nas bardzo drogi.
Pierwszej gwiazdki wypatrujemy a kiedy już zaświeci
W naszym domu już kolęda leci.
Wiara niech wytrwa z nami rok cały,
Oby święta się udały!