piątek, 21 grudnia 2012

Dziecięca katastrofa

Obiecałam dziś Mateuszowi, że jak ładnie zje zupę to dostanie snack nesquick'a

Młody wpałaszował zupę, snacka obiecanego dostał i zaczął konsumować.
Oczywiście nie usiedział z tyłkiem tylko musiał szwendać się po pokoju. Chwilę go obserwowałam, a potem zatopiłam się w lekturze książki.
Nagle usłyszałam krzyk.
Zerwałam się na nogi. Gdzie Mateusz?!
Młody wyłonił się zza fotela z histerycznym płaczem, tupiąc nogami i machając ręką.
- Co się stało?!
- Mamo boli!!
- Ale co boli?
- Boli, boli!!!
Co jest do cholery? Co on dotknął? Pomyślałam zaniepokojona.
Umyłam mu ręce, ale jakiejś wielkiej rany nie zobaczyłam, tylko trzy małe kropeczki, ale Mati darł się wniebogłosy widać bolało go bardzo.
Zaprowadziłam go zatem za fotel gdzie leżał papierek od ciastka, nadgryzione ciastko  i niedaleko rozgałęźnik z kablami.
- Mati co dotknąłeś?
Młody pokazał palcem w nieokreślony punkt na podłodze, ale tak się zanosił, ze nie mógł nic wykrztusić.
- Dziecko, uspokój się i powiedz co dotknąłeś?
Tym razem pokazał na ciastko.
No ciastko mu raczej krzywdy nie zrobiło.
- Synek, nic nie rozumiem. Co dotknąłeś?
Tym razem zęba pokazał.
Nie skumałam.
- Ząb Cię boli?
Pokręcił głową i coś zaczął przez łzy dukać.
W końcu zaskoczyłam.
- Jedząc ciastko ugryzłeś się w palca?
Tym razem trafiłam, bo synek pokiwał głową i ponownie łzami się zalał.
Może nie powinnam, ale roześmiałam się. Co za ulga.


24 komentarze:

  1. Mnie też w takich sytuacjach ciężko się powstrzymać od wybuchu śmiechem. Z trudem stara się zachować powagę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet nie próbowałam się powstrzymać:)Tym razem.

      Usuń
    2. Ja pierwszy raz parsknęłam, gdy na moje pytanie, czemu przez cały dzień Lilo była niegrzeczna (bo takiego szatana, jak owego dnia, to świat nie widział), latorośl odpowiedziała, że to dlatego, że jest "rozrywkową kiełbasą" :D

      Usuń
    3. hahaha, i skąd dzieci maja takie riposty:0 Haha, "rozrywkowa kiełbasa" muszę zapamiętać :)

      Usuń
  2. Też bym się roześmiała:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. ufff...juz myslalam,ze ten kabel go ugryzl :)

    OdpowiedzUsuń
  4. oj znam to :) moj tez jak sie uzarł to slad miał niezły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. B ból jest. Gdybym to widziała to pewnie nie zdenerwowałabym się tak.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Mi tez było go szkoda, ale i tak nie mogłam się od śmiechu powstrzymać.

      Usuń
  6. Uwielbiam takie dziecięce dramaty. U nas póki co są mało urozmaicone - sutek z buzi wypadnie gdy ciut za mocno się przyśnie i po chwili ryk, jakgdyby świat się kończył;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, dziecko takie "dramaty" przeżywa bardzo.

      Usuń
  7. Ja też może nie powinnam- ale zaśmiałam się i to bardzo;) Całe szczęście nie chodziło o kable...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez najbardziej bałam się, że coś z kablami.

      Usuń
  8. Jezu zawału można dostać. Marta kiedyś ciągle język gryzła (bo mówi, je i skacze)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko! z językiem to już w ogóle kataklizm.

      Usuń
  9. o biedactwo...Matka nie śmiej się ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. W przeciągu całego roku,

    Jest taki jeden dzień, dzień zimy,

    Który pachnie pysznym barszczykiem oraz choinką,

    Wesołych i zdrowych świąt sobie wtedy życzymy

    Potrawy na wigilijny stół robimy,

    Szczęście wita nasze progi,

    Jest to dzień dla nas bardzo drogi.

    Pierwszej gwiazdki wypatrujemy a kiedy już zaświeci

    W naszym domu już kolęda leci.

    Wiara niech wytrwa z nami rok cały,

    Oby święta się udały!

    OdpowiedzUsuń

Zawsze chętnie przeczytamy co mają do napisania inne mamy :) Zapraszamy do komentowania