niedziela, 2 grudnia 2012

Chodząca niewinność

Moje starsze dziecię od jakiegoś czasu daje mi solidnie popalić.
Wystawia moją cierpliwość na ciężką próbę.
Swoim zachowaniem doprowadza mnie do białej gorączki.

1.
- Mati, połóż guzik obok skarbonki Wiktorii - mówię do małego ubierając córcię.
- Dobrze mamusiu - odpowiada
Brzdęk!
Podnoszę gwałtownie głowę.
- Ja nic tam nie wrzuciłem - informuje mnie, zanim zdążyłam zapytać.
- Wrzuciłeś guzik do skarbonki??? Przecież prosiłam, żebyś położył obok.
- Ale to nie ja! - zapiera się w żywe oczy.
Zafundował mi tym samym niezły skok adrenaliny.

2.
- Mati, nie potrzebuję szelek Wikusi. Odniesiesz do szuflady?
- Tak
Nagle słyszę łoskot i w kątem oka wyłapuję spadające za fotel szelki.
- Mateusz!!!
- Ja nic nie zrobiłem! - odpowiada szelma

3.
- Mamusiu, zrobisz mi sok z wodą?
- Tak
- A przyniesiesz?...Proszę.
Przynoszę i proszę, żeby odstawił kubek do zlewu jak wypije.
Pora na mleko dla Wiki.
Biorę butelkę z przegotowaną, wystudzoną wodą i co widzę. Różowa.
- Mateusz, gdzie wylałeś resztę wody z sokiem?
- Do zlewu.
- Mateusz?
- Yyy, nie wiem
- To czemu woda na mleko różowa jest?
- To nie ja!
Jasne, że nie on. Wrr...

4.
- Mamusiu, daj rowerek, bo Wikusia chce.
Dałam, a młody od razu na niego wsiadł.
- Miał być dla Wiktorii - mówię
- Ale najpierw ja się pobawię - krzyknął i popędził w stronę dużego pokoju.
Ja za nim. Zdążyłam zobaczyć jak najeżdża na siostrę.
- Mateusz!!!
- Ja nic nie zrobiłem! - odkrzykuje, ale na wszelki wypadek zwiewa z pokoju.

5.
- Mamo, ja chcę kaszę!
- Za chwilę, teraz robię śniadanie Wikusi.
- Ale ja chcę teraz.
- Nie! Widzisz, że jestem zajęta.
- Ale mamo, nie może tak być.
- Ale jest. Poczekaj.
Stawiam kaszę dla małej na stole i robię Mateuszowi.
Nagle słyszę pisk!
Noż, cholera jedna, zabrał siostrze.
- Mateusz!!!
- To nie ja zabrałem - oczywiście idzie w zaparte

 A to tylko jeden dzień. Dzisiejszy. Ratunku!!!

Szelma we własnej osobie z w/w rowerkiem

8 komentarzy:

  1. Wszystkie opisane sytuacje są z jednego dnia! Szok :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, z jednego dnia i to te, które najbardziej dały mi w kość. Pomniejsze sobie darowałam. chyba nadchodzi bunt czterolatka :(, bo wszystko musi być na jego modłę i naprawdę trzeba się nakombinować, żeby Mateusza przekonać, a nie zawsze starcza cierpliwości.

      Usuń
  2. U mnie bywa podobnie! Wścieklizny można czasami dostać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ano można. każdego dnia zatem gratuluje sama sobie, że nie straciłam cierpliwości i nie dałam klapsa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. ja to nazywam dosadniej. kłamie jak z nut i cały czas próbuję to z niego wyplewić.

      Usuń

Zawsze chętnie przeczytamy co mają do napisania inne mamy :) Zapraszamy do komentowania